Dziś wyjątkowo zamiast serwować danie, dzielimy się naszym pierwszym małym sukcesem. Chociaż Kuchnia w Formie jest  beniaminkiem wśród blogowej ligii, została zauważona i polecona przez jeden z kulinarnych portali. Fakt ten nas cieszy ogromnie,  z przyjemnością  więc chwalimy się wpisem i zachęcamy do lektury. http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,87978,9563519,Blogerzy_od_kuchni__Kuchnia_w_formie.html  Niezmiennie też zapraszamy do zaglądania do naszej kuchni po inspiracje i natchnienie. Już niebawem otwieramy nowalijkowy sezon, na blogu pojawi się pyszne i lekkie menu skomponowane z najcenniejszych polskich składników.

Na ten krem natknęłam się w jednej z restauracji. Autorką smaku jest pani Agata, anglistka z dyplomem, mistrzyni w kuchni. Zupa była tak intensywnie kalafiorowa, aksamitna i lekka, jak puch. Nieśmiało poprosiłam o przepis, którym jego właścicielka, ku mojemu zaskoczeniu,  bez problemu się podzieliła. Potem ja dzieliłam się z innymi opowieściami o kalafiorze w tym wydaniu i samym smakiem. Jego sekretem jest mleko, które świetnie wyciąga kalafiarowy aromat.

O tej sałatce usłyszałam nad talerzem z kaczką w burakach. Kaczka była z jabłkami, a buraki z żurawiną. Ciekawe słodko-kwaśne połączenie pobudzało apetyt i inspirowało do kolejnych prób. Z ciekawością więc przyjęłam opowieść o lekkiej sałatce, w której buraki odgrywają główną rolę. Włączyłam ją do świątecznego menu. Wyszła orzeźwiająca kompozycja, przełamana gorzkawym smakiem orzecha. Dobrze pasuje do czerwonego mięsa. Nie tylko ze względu na kolor.

Chciałam sobie kupić drożdżówkę w ulubionej piekarnii. Okazało się, że popołudnie jest złą porą na takie zachcianki, półki były już  puste. W domu sprawdziłam tylko, czy mam wszystkie składniki i błyskawicznie upiekłam swoje bułki. Są mięciutkie, puszyste, pachną wanilią i słodyczą rodzynek, ale można  zrobić je też z żurawiną, suszoną śliwką albo różnanym nadzieniem. Ja wybrałam najprostsze rozwiązanie. Bułki idealnie nadają się na majowy piknik. Nawet następnego dnia są nie tracą swojej puszystości. Można je zresztą chwilę podgrzać i podawać na ciepło.

Wypatrywałam ich niecierpliwie, czekałam stęskniona, dopytywałam sprzedawców. Ten weekend był łaskawy -  szparagi pojawiły się na targu.  Pan  ku mojemu jeszcze większemu zadowoleniu od razu zaproponował promocję. Dwa pęczki oddał za 16 zł(sprzedawał po 10 za pęczek). Moja tegoroczna premiera odbyła się w wersji zielonej. Najprościej jest podać je tradycyjnie z bułką albo masłem z odrobiną ziaren sezamu. To na początek. Potem można już zapiekać. Owinięte szynką parmeńską, która  w piekarniku nabiera przyjemnej chrupkości i delikatności, są doskonałą przystawką.

Ten pasztet powstaje tylko na święta, ale w tym roku pomyślałam sobie, że przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by robić go częściej. Pachnie ziołami, jest  bardzo  wilgotny i  puszysty. Można go jeść jako przystawkę,  dodawać do kanapek, zamrażać i odgrzewać.  Jego przygotowanie wcale nie wymaga wytężonej pracy.      

Gizk zwany też pyrą z gzikiem czy gziką pojawiał się w moim domu piątki. To postne danie wywodzi się z Wielkopolski i poza jej granicami rzadko jest znane. A szkoda, bo choć to  proste połączenie smaków, to sycące na tyle, że nie odczuwa się jakiegokolwiek braku. Przygotowanie trwa zaledwie chwilę, co w czasie przedświątecznego zamieszania w kuchni jest niezwykle ważne.

Rukola należy do moich ulubionych sałat. Ma w sobie  nutę  goryczy, która wyróżnia ją spośród innych, jest intensywna    i do tego świetnie komponuje się z różnymi dodatkami. Przed wojną hodowano ją w Polsce, potem stwierdzono, że jest zbyt pospolita i traktowano, jak chwast. Wróciła do nas z Francji, gdzie od lat rukola uznawana jest za sałatę wykwintną. W Polsce, jako towar eksportowy osiąga zdecydowanie za wysoką cenę. We Włoszech za to można ją sobie zerwać w czasie spaceru, bo w wielu miejscach rośnie dziko. Tę wersję rukoli   z orzechami podkradłam już dawno z restauracji Cegielnia we Wrocławiu.

Drób sam w sobie jest mdły, dlatego najlepiej go urozmaicić. Pory dodają mu ostrości, a degustującym witamin, gdyż są bogate w wapń i fosfor. Szynka subtelnie przełamuje  smak.  To kolejna propozycja przygotowana z tego, co było w lodówce.