Teraz mamy pogodę na takie smaki. Orzeźwiające i chłodzące. Przygotowane w domu, bez konserwantów wpisują się   w silnie lansowane zasady zdrowego żywienia.   Ja odkąd dałam się przekonać w chińskiej restauracji na obrzeżach Paryża, że to nie jest deser, a jedynie oczyszczenie kubków smakowych, chętnie powielam tę teorię.

Po pieczeniu ciasta drożdżowego zostało mi kilka białek, żal było wyrzucić, więc szukałam pomysłu. Zależało mi, żeby było szybkie wykonanie. Agata podrzuciła  inspirację z niezawodnego bloga mojewypieki. Podjęłam wyzwanie, choć przygotowanie wymagało wbrew moim  potrzebom  cierpliwości i czasu. Babeczki powstawały etapami. Najpierw piekłam spód, w nocy miksowałam masę, a rano zafundowałam im kąpiel w czekoladzie. Konsumpcja też powinna odbywać się na raty, bo deser jest sycący i bajecznie słodki. Przypomina moje ulubione w dzieciństwie ciepłe lody. Tamte były w wafelku, te otoczone są aromatyczną  babeczką.  Czekolada z każdym ruchem łyżeczki rozkosznie się przełamuje.To taki smak przyjemności, do której będę wracać.

W mojej rodzinie nie było zwyczaju robienia paschy. Teraz nie wyobrażam sobie Wielkanoc bez paschy. Bez tej paschy. Jest aksamitna, maślana... po prostu pascha idealna :) Paschę można dowolnie udekorować, dzięki czemu jest niespodzianką na każdą Wielkanoc ;) Pascha wielkanocna

Wbrew pozorom wcale nie są trudne do przygotowania. Są czasochłonne tym bardziej, że pośpiech nie jest przy nich wskazany. Wystarczy tylko czekolada, ulubione dodatki i silikonowe foremki (niekoniecznie na pralinki, wystarczą na lód). nadziewane serca