Pierogi z kaszą gryczaną

Przez lata robienie pierogów było dla mnie owiane tajemnicą. Wydawało mi się, że tylko babcie i mamy potrafią je robić. Co prawda jako dziecko zawsze towarzyszyłam mamie w robieniu pierogów, dzielnie pomagając w wykrawaniu kółek. Przygotowanie jednak farszu i samo zlepianie było domeną mamy i wydawało mi się bardzo skomplikowane. Nic bardziej mylnego. Robienie pierogów nie jest trudne, co najwyżej czasochłonne. Jednak smak domowych pierogów wystarczająco wynagradza włożony trud. Od pewnego czasu chodziły za mną ruskie pierogi, Z racji tego, że nie mogę jeść ziemniaków, zastąpiłam ziemniaki kaszą. Pierogi wyszły pyszne i w moim domu na stałe już wyparły ruskie pierogi. Pierogi z kaszą gryczaną

Rolada truskawkowa

Zimą zawsze tęsknię za smakiem letnich owoców. Marzą mi się maliny, truskawki i jagody. Tymczasem w domu mam przede wszystkim pomarańcze, mandarynki i kiwi. Na szczęście mam też zamrażarkę , w której zawsze mam truskawki, wiśnie i owoce leśne. Kiedy tęsknię za latem, sięgam po zamrożone owoce i robię roladę truskawkową lub malinową. Delikatny biszkopt sprawia, że rolada jest puszysta i na jednym kawałku nie można poprzestać. Rolada truskawkowa

Sierpniowa podróż do Toskanii wzbogaciła nas o kilkanaście litrów pysznej oliwy nalewanej plastikowymi lejkami do szklanych butelek. Poczynione na miejscu błyskawiczne obliczenia pozwalały odetchnąć z ulgą, zapasu miało być dość co najmniej przez rok. Jeszcze przed jego końcem oliwy zaczynało brakować. Na szczęście udało mi się wzbogacić niewielkie porcje o ulubione aromaty. Dzięki dodatkom oliwa ma zupełnie inny smak, którego już  kilka kropli wystarczy do podkreślenia walorów makaronu, sałaty czy zwykłej grzanki. Zawartośc tych buteleczek też zniknęła szybko, kolejne przygotowałam już z oliwy kupionej w Warszawie, w  sprawdzonym włoskim sklepie.  

Doskonałe placki ziemniaczane w moim życiu zawsze serwowali mężczyźni. Od taty nauczyłam się dodawać do środka cebulę, a wierzch posypywać drobnym cukrem. Fantastyczne połączenie dopełnione kleksem kwaśniej śmietany, jedzone w rozsądnych ilościach przywołuje najcieplejsze wspomnienia. Po latach inny mężczyzna z dumą pokazał mi, jak wykorzystać placki, które zostają. Pokrojone w niewielką kostkę trzeba zalać jajkiem i ponownie usmażyć. To, delikatnie mówiąc, delicja dla wybranych, a tradycyjny przepis dla wszystkich, którzy mają ochotę na chrupiące, ciepłe placuszki.  

Jestem absolutną fanką łączenia sałaty z owocami, dlatego ta  kompozycja zachwyciła mnie, gdy zobaczyłam ją na ekranie telewizora w jednym z programów. Składniki zanotowałam w pamięci i odtwarzałam kilka dni później, więc nie jest to zapewne wierna kopia, ale smakuje wyśmienicie. Delikatny ser kozi w towarzystwie migdałów, soczyste mandarynki wymieszane z pestkami granata oraz maliny zaostrzone kolorowym pieprzem i wytrawnym winem. Sałatka serwowana na śniadanie pozwala przyjemnie rozpocząć dzień.  

Po świątecznych i noworocznych kulinarnych szaleństwach zdecydowałam się  na chwilę wytchnienia na talerzu. Delikatnie maślana ryba nie potrzebuje ciężkiego wsparcia panierki czy oleju, bo wtedy traci swe walory. Wyciśnięta na nią cytryna i kolorowy pieprz są wystarczającymi dodatkami. Ryba wstawiona do piekarnika nie przesiąka niepotrzebnym tłuszczem, a po wyjęciu jest ciągle soczysta i aromatyczna.

Całkiem niedawno odkryliśmy sklep z hiszpańskimi produktami. Właściciele sprowadzają wszystko z Kraju Basków i sprzedają w Warszawie w całkiem przyzwoitych cenach. Po takich zakupach można do swojej kuchni przenieść najpiękniejsze barcelońskie czy madryckie smaki. Tym razem wybór padł na kalmary, kupowane w całości, świeże, wystarczy ostrym nożem pociąć i usmażyć w głębokim oleju. Bez wątpienia sprawdzą się w sylwestrowym menu. Do panierki wykorzystałam inspirację Nigelli Lawson.

Zbliżający się Sylwester jest doskonałą okazją do przygotowania wyjątkowego menu, czasem, w którym można spróbować tego, czego na tradycyjne obiady nie mamy odwagi podawać. Wszystkich sceptycznych zachęcam więc do zaryzykowania  i poznania smaku ślimaków, które już bez problemu można kupić w naszych sklepach. Kilogram faszerowanych skorupek kosztuje około 50 złotych, są wypełnione masłem ziołowym z dodatkiem czosnku.  

To bez wątpienia moja ulubiona przystawka, taka idealna na kilka kęsów dla zaostrzenia apetytu. Łagodnie słodka gruszka i  ostrzejsza gorgonzola dopełnione cierpkością orzecha włoskiego. Zachwycające! Można całość wstawić na kilka minut do gorącego piekarnika, wtedy ser będzie delikatnie spływał po brzegach owoców. Ważne, by zjeść szybko, bo świeże gruszki lubią zmieniać kolor, nawet jeśli skorpi się je wcześniej cytryną. Świetnie pasują do sylwestrowych kolorowych drinków.

Najpyszniejsze mule jadłam w Paryżu. Serwowała je belgijska knajpka tuż przy placu Chatelet. Ogromna miska wypełniona  muszlami  w sosie pomidorowym  lub z białego wina kosztowała zaledwie 10 euro. Do tego koszyk chrupiących bagietek  oraz -  co zdecydowanie bardziej mi odpowiadało - frytek o grubości palca. Taki zestaw pojawiał się na każdym stoliku. Wieczorami, gdy nie było wolnych miejsc, kelnerzy nie nadążali ze zabieraniem talerzy z pustymi skorupami, które piętrzyły się  niedbale pozostawione przez wciąż nienasyconych gości.    To wspomnienie wraca do mnie zawsze, gdy widzę mule w naszych sklepach. Przygotowuje się je szybko i jeśli są świeże, nie mogą się nie udać. Taka przystawka może uprzyjemnić sylwestrowy wieczór i zaostrzyć apetyt.