Wiosna niby stała w drzwiach, zaanonsowała  się przecież tulipanami i słońcem grzejącym coraz mocniej. Miałam z wiosną  wspólne weekendowe plany, umyte okna i pierwsze porządki na tarasie. Niedzielny poranek zaskoczył śniegiem, który zamiast nowych zasłon pojawił się na tych jeszcze wczoraj lśniących szybach. Marzec w garncu swoim pomieszał, jak lubi, szronu nie skąpi i chce, by jednak rękawiczki wyjąć z szafy. Otulam się więc kocem mocniej i spacerowe plany przekładam na później. Jest gorąca herbata, a do niej rozgrzewające placuszki z mąki amarantusa. Smakują orzechowo, słodko i leniwie. Drobna rączka córeczki sięga po kolejne kęsy, a ja dostrzegam, co znaczy szczęście. Bo nawet ta wiosna zimowa mi nie przeszkadza:) placuszki z mąki z amarantusa Amarantus ma swój czas, pojawia się na półkach w zwykłych sklepach. Å»elaza   w nim więcej niż w szpinaku, kochają go w obu Amerykach, w Południowej robią od wieków z niego tortille. Wprawdzie nie jest zbożem, ale mąka z niego pasuje i do ciast i do zagęszczania sosów albo zup. Dobry dla tych co na diecie, nie ma glutenu, łatwo się go trawi. Amarantus przedłuża świeżość dania, także zróbcie więcej placuszków i odgrzejcie na podwieczorek. U nas zabrakło, co spowodowało fontannę łez mojej księżniczki placuszki z mąki z amarantusa