Jakże ja się cieszę z powrotu kasz. Z tego wyboru, który mam na targowym stoisku. Worków wypełnionych po brzegi i pani, która dla mnie nakłada drewnianą chochlą sypkie ziarenka. Jaglana, biała gryczana, owsiana, perłowa. Rozpasały się na polskich stołach wieki temu, a potem nagle zniknęły niepostrzeżenie. Wyparte przez inne dobrocie, dopiero po latach wracają nieśmiało żądając miejsca w domowym menu. Słusznie domagają się uwagi , bo zalet mają całą paletę, chronią przed infekcjami i leczą. Kto jeszcze nie uzależnił się na nowo od kasz, niech nadrabia zaległości. Na początek spotkania proponuję zapiekankę z jaglanki, która ma coś w sobie z sernika i wartościowego deseru zarazem. Możecie dorzucić do niej zamiast śliwek brzoskwinie, do cynamonu dodać jeszcze kardamon. W każdym wariancie będzie pysznie, bo kasza jest wdzięczna i lubi mocne towarzystwo.