Przepis na ten piernik mam od 2004 roku, kiedy aktywnie działałam na forum kulinarnym. Właśnie wówczas, 14 lat temu przepis na ten piernik podała Stale. Piernik jest genialny! Jest od razu miękki, wilgotny, nie wymaga leżakowania. Leżakowanie jednak dobrze mu służy, dlatego przepis jest na 2 keksówki, akurat jedna na święta, drugą można zostawić na Nowy Rok (drugi piernik owiń w ściereczkę, przekładaj powidłami dopiero 1-2 dni przed spożyciem). U mnie nic nie zostaje, bo nadwyżkę mam zaplanowaną na rozdanie przyjaciołom. Piernik możecie oblać polewą czekoladową lub lukrem. U mnie w rodzinie wygrywa zawsze ta druga wersja ;) Tym razem zrobiłam lukier pomarańczowy na bazie soku z pomarańczy. Trochę czekolady też jednak przemyciłam w dekoracji ;) piernik z powidłami

Zakupy, sprzątanie, pieczenie, dekorowanie, pakowanie - lista przedświątecznych obowiązków wydłuża się niemiłosiernie, a czas kurczy nieubłagalnie. By nie ulec napięciu, nerwowo nie szukać straconych chwil, serwuję przepis na dawkę rozsądku i przyjemności. Niech Wasze bożonarodzeniowe przygotowania będą słodkie, jak lukier z pierników, oprószcie je obficie domową miłością i rodzinnym ciepłem. Plan na ten spokój wygląda następująco. Z kartką w ręku Sobotni poranek to dobry moment na zaplanowanie dań, jakie pojawią się na świątecznym stole. Najpierw potwierdźcie listę gości, a potem do ich ilości dopasujcie menu. Pamiętajcie, że każdy ma tylko jeden żołądek, więc nie trzeba piec trzech rodzajów serników i 2 makowców. Jedzeniowe ograniczenie naprawdę ma sens. Co miesiąc Polacy wyrzucają ponad 4 kilogramy żywności, a w czasie świąt nawet i dwa razy więcej. Jadłospis ułatwi przygotowanie listy zakupów. A z kartą w ręku pójdą one   gładko. Nie będzie trzeba nerwowo biegać po targowych alejkach, czy stać niepotrzebnie w zbyt długich kolejkach w sklepie. Brak listy zakupów to najczęstszy powód nadmiernego kupowania rzeczy, których wcale nie potrzebujemy i nie mamy pomysłu na ich wykorzystanie. Podział zadań Zaangażujcie bliskich do pomocy. Każdy ma swój talent i predyspozycje. Nie musicie sami wykonywać  każdego świątecznego elementu. Dzieci mogą udekorować dom, udzielić wsparcia przy lepieniu pierogów. Może siostra logistycznie radzi sobie świetnie i chętnie weźmie na siebie wizyty w sklepie? Do dekoracji ciast wykorzystajcie mamę, która ma sporo cierpliwości. Tata spokojnie może odkurzyć mieszkanie i umyć wszystkie podłogi. Delegujcie zadania i nie róbcie sobie z tego powodu wyrzutów. To święta wszystkich, nie zawłaszczajcie ich, choć macie taką pokusę. To najlepszy prezent, jaki możecie podarować całej rodzinie. W niedzielę zajmijcie się pieczeniem ciast i pakowaniem prezentów. To właściwa chwila na marynowanie mięsa przed pieczeniem i przygotowanie ryb. Dobrze jest po południu wymieszać kutię, ugotować kapustę lub bigos, by dania zdążyły się połączyć i przesiąknąć intensywnie swoimi aromatami. Na poniedziałek zostawicie już tylko zakup drobiazgów - pieczywa i szybko psujących się warzyw i owoców. Nie musicie ich dźwigać zbyt dużo, sklepy będą nieczynne tylko dwa dni! Magia świąt  Zróbcie coś razem. Rodzinnie, w gronie znajomych i przyjaciół. Napijcie się kompotu z suszu przy rozbłyskającej choince, wybierzcie się na wspólny zimowy spacer albo bądźcie razem w kuchni. Nie zwracajcie uwagi na sypiącą się mąkę, czekoladę, która nie chce zastygnąć na pierniku. Zaaplikujcie sobie kroplę cierpliwości i nabierzcie dystansu. Włączcie ulubioną płytę albo świąteczną komedię pełną ckliwego romantyzmu. Nie patrzcie na święta przez symbol 12 potraw, a relacje i uczucia, jakie im towarzyszą. Zastanówcie się, jakie obrazki za kilka lat będą utkwione w zakamarkach pamięci - nieidealnego barszczu czy śmiechu, jaki rozbrzmiewał w cieple świątecznych wspólnych przygotowań? Wygoda i komfort Korzystajcie z ułatwień, jakie oferują Wasze kuchenne sprzęty. Ja mam płytę indukcyjną Amica z systemem ChildLock, co sprawia, że nie stresuję się, gdy w jej pobliżu są dzieci. Dzięki blokadzie maluchy nie włączą same żadnej z funkcji, choć wiadomo, że miewają takie pokusy. Szybciej też podgrzewam świąteczny barszcz i grzybową, bo płyta ma funkcję Booster, więc ciepłem wspiera je mocniej. Wbudowany w nią Timer pozwala ustawić konkretny czas gotowania, a gdy on minie, płyta dźwiękiem da znać o tym. W ten sposób  pierogi się nie rozgotują, a sos nie ma prawa przypalić. Aromat świąt Święta mają swój kuszący zapach. Świeżej choinki, piernika, suszonych pomarańczy z goździkami. Zafundujcie sobie ten kojący aromat w dekoracjach na stole. Plastry pomarańczy wystarczy położyć na dobę na kaloryferze, a potem rozwiesić na choince. Podobnie można zrobić z jabłkami i gruszkami. To nie tylko naturalne zdobienie domu, ale i sposób na ukojenie przedświątecznych emocji. Udowodniono naukowo, że takie zapachy relaksują. Pomyślcie o kąpieli z plastrami pomarańczy. Nastroi odpowiednio i sprawi niespodziewaną przyjemność. Święta nie do zmarnowania Zostaw to na święta, a potem jedz, bo się zmarnuje. Jeśli te sentencje brzmią znajomo, nie jesteście sami. Taką mamy narodową przypadłość. Å»eby jednak się nie zmarnowało, warto jeszcze przed świętami o tym pomyśleć. Przygotować miejsce w zamrażarce i pojemniki, w które włożyć będzie można niewykorzystane jedzenie. Do mrożenia nadają się pierogi - nawet te ugotowane, uszka, ryby, mięso, większość warzyw.  Można śmiało zamrozić buraki z zakwasu na barszcz, czy samej zupy. One także świetnie odnajdą się w sałatce. Kroimy je drobno i mieszamy z orzechami. Do tego posiekana natka pietruszki, oliwa lub jogurt i mamy ciekawą przystawkę. Nie mrozimy ugotowanych jajek, cytrusów, sosów z majonezem, ciast z kremem śmietankowym o budyniowym, pomidorów, ogórków czy sałaty. One tracą swoją jędrność i przestają być apetyczne. Pieczenie z mięsa można zmienić w pasztet, upieczone ryby zamarynować w occie, a ze zwiędniętej sałaty ugotować lekką cytrusową zupę, która przyda się po świątecznej obfitości. Pieczywo idealnie znosi chłód zamrażarki, wygodnie jest pokroić je w kromki, każdą przełożyć kawałkiem pergaminu i w takiej postaci umieścić w pudełku. Chleb i bułki rozmrażamy w temperaturze pokojowej, dzięki temu nie tracą swojej chrupkości. Z czerstwego pieczywa, które nam już nie smakuje da się zrobić krakersy. Wystarczy je cienko pokroić, obsypać przyprawami i ususzyć   w piekarniku lub na kaloryferze. Pozostałym jedzeniem możecie też się podzielić. Jadłodajnie po świętach czekają na to, czego nie udało się innym zjeść. Wystarczy tylko zorientować się, gdzie w Waszym sąsiedztwie są lodówki, w których można zostawić świąteczne dania, włożyć je do pudełka i zawieź na miejsce lub poprosić o wsparcie wolontariusza. Niech ten przedświąteczny rozgardiasz Was nie zmęczy. Nie dajcie się porwać szaleństwu. Wszystko powinno toczyć się w Waszym domowym, najpyszniejszym rytmie. Takiego prezentu Wam życzę.   Pięknych i pełnych miłości świąt! Wpis powstał przy wsparciu marki AMICA. Możecie wygrać piekarnik lub blendery tej marki w konkursie świątecznym. Wystarczy tylko, że podzielicie się swoją historią z bożonarodzeniowych przygotowań. Po szczegóły zajrzyjcie tutaj. Powodzenia!

Gdybym miała zrezygnować z jakiegoś wigilijnego smakołyku, na pewno nie byłby to kompot z suszu. Przepadam za jego charakterystycznym smakiem, ciemną barwą i dominującą nutą wędzonej śliwki. Obiecuję sobie czasami, że będę gotować kompot częściej, tak, jak to robią w sąsiedniej Ukrainie. Juha tam latem gasi pragnienie, zimą rozgrzewa. Autorami oryginalnego przepisu są Łemkowie, napój jest ceniony na całym wschodzie. Moja babcia oprócz kompotu gotowała też na Wigilię zupę z suszu. Zagęszczała ją budyniem i słodką śmietaną. Przez lata odtwarzałam ten pomysł, jest wyborny. Zupę pod koniec świąt miesza się z kutią i to już jest smakowe szczęście absolutne. Ten, kto nie jest gotowy na taką intesywność wrażeń, niech zostanie przy kompocie. Warto go zrobić, bo choć jest słodki, jak diabli, to bardzo pomaga żołądkowi poradzić sobie ze świątecznym przesytem.

śliwki w rumie w czekoladzie

Czekolada jest bardzo wdzięcznym produktem, uwielbiam ją roztapiać i przetwarzać w dowolny sposób. Czasem robię precyzyjne pralinki z różnymi nadzieniami, a czasem bardzo proste w przygotowaniu suszone śliwki z marcepanem w czekoladzie. Podobnie jak te śliwki w rumie i czekoladzie. Bez dodatku cukru, wegańskie. Jeśli nie lubicie alkoholu lub chcecie sprezentować te śliwki nieletnim, możecie zastąpić rum mocno zaparzoną herbatą earl grey. Ja wykorzystałam rum, który przywiozła mi przyjaciółka z podróży i czekał ukryty głęboko w szafce ponad rok. śliwki w rumie w czekoladzie Śliwki w czekoladzie nie wymagają zdolności manualnych. Oczywiście możecie je dekorować, jednak ja uznaję to w tym przypadku za zbyteczne. Nie piszę Wam tu też jak temperować czekoladę, ale daję Wam radę, jak uzyskać lśniącą czekoladę. śliwki w rumie w czekoladzie Śliwki robię z podwójnej porcji, drugą porcję moczę w tym samym rumie, dolewając ok. 50ml.

Na Święta uwielbiam robić pralinki, trufle, śliwki z marcepanem w czekoladzie. Do czekoladek mam całą szafkę foremek, bo trudno powstrzymać mi się przed kolejnymi kształtami, wzbogacającymi moje własnoręcznie robione bombonierki. Robię również wersje wegańskie i za każdym razem eksperymentuję z czymś nowym. Gdy zobaczyłam w swojej kolekcji foremki, kształtem przypominające czekoladki toffifee, wiedziałam, że muszę je wykorzystać do wegańskich toffifee. Zdjęcia zrobiłam na szybko w zeszłym roku, tuż przed przyjściem gości, więc na pewno nie jestem z nich dumna ;) Jednak zbyt egoistyczne byłoby niepodzielenie się z Wami tym przepisem ;)

Do Świąt jeszcze nieco czasu, jednak warto pomyśleć, co mogłoby sprawić frajdę osobom zainteresowanym kulinariom. Gadżetów na rynku nie brakuje, jednak często lądują one w kącie, zupełnie niepotrzebne. Aby ustrzec przed wyrzucaniem, poniżej moja propozycja prezentów. Od jakiegoś czasu kupuję znacznie mniej książek, gdyż pod ich ciężarem regał już się ugina i nie mam miejsca na kolejne. Dlatego skrupulatnie dobieram nowe. Książki, które polecam mam i do nich wracam. Poza przepisami mają sporo treści, idealne do poczytania na długie, zimowe wieczory. 1. Gotuję, nie marnuję Tej książki przedstawiać chyba nie muszę :) Pierwsza książka Sylwii, która stała się bestsellerem już w pierwszych tygodniach po publikacji. Nic dziwnego, gdyż jest bardzo praktyczna, proponowane rozwiązania są proste i dzięki nim można wyczarować coś z niczego. To nie jest zwykła książka z przepisami, to drogowskaz, jak dobrze gospodarować własną kuchnią, jak planować posiłki by nie marnować żywności. W sam raz na prezent pod choinkę, by uratować świąteczne jedzenie przed wyrzuceniem. Więcej o książce przeczytacie tutaj - nikt nie opowie lepiej niż sama autorka. Książka Gotuję, nie marnuję jest nominowana do nagrody World Cookbook Fair - Gourmand International - Gourmand Awards   (to takie międzynarodowe książkowe Oscary). Mocno trzymam za nią kciuki! Gotuję, nie marnuję. Kuchnia ZERO WASTE po polsku. Sylwia Majcher Wydawnictwo Buchmann, Warszawa 2018 2. Italia do zjedzenia Książka dla wszystkich wielbicieli Włoch i włoskiej kuchni. To już drugie wydanie, uzupełnione względem pierwszego. Uwielbiam tę książkę, która podzielona jest na regiony Włoch, dzięki czemu można zobaczyć, jak włoska kuchnia jest zróżnicowana i bogata. Jako, że na regale książkowym kuchnia włoska doczekała się u mnie osobnej półki, bez wątpienia mogę stwierdzić, że jest to najlepsza książka z kuchnią włoską polskiego autora. Poza przepisami jest sporo opowieści, po których chce się spakować walizkę i uciec choć na kilka dni do Włoch. Wydana ślicznie, przepisy Krakowskiego Makaroniarza jak zwykle niezawodne (przepis na tartę cytrynową znajdziecie tutaj). Italia do zjedzenia Bartek Kieżun Wydawnictwo Buchamann, Warszawa 2018 3. Jajko Książka zaskoczy każdego. Skupiona na jednym składniku - jajku. Autorkami książki są wegetarianki, Kasia i Zosia, mama i córka, właścicielki i kucharki w Ranny Ptaszek w Krakowie. Jestem pewna, że każdy znajdzie w tej książce jajeczną inspirację. Jajko Pilitowska Katarzyna, Pilitowska Zofia Wydawnictwo Buchamann, Warszawa 2018 4. Najlepsze przepisy najlepszych restauracji Przełomowa książka kulinarna z nieznanymi historiami i sekretnymi przepisami najlepszych Restauracji. Aż 39 najlepszych Restauracji w Polsce i życiorysów Restauratorów oraz prawie 100 tajnych dotąd przepisów i ponad 300 zdjęć na 250 stronach w twardej oprawie ze wstępem Macieja Nowaka. "Polska jest gotowa by być kolejnym odkryciem światowej gastronomii!" - Maciej Nowak Najlepsze przepisy najlepszych restauracji Restaurant Week, Warszawa 2017 Książka do kupienia online tutaj (w wyjątkowej cenie 29zł) 5. &RAW &RAW to wrocławska manufaktura, która powstała z połączenia zwyczajnej potrzeby, zmysłu technicznego i miłości do jedzenia. Za tą marką stoi Piotr Andruszko, szef kuchni (który był szefem kuchni w mojej Restauracji), który z doświadczenia wie, co jest potrzebne w kuchni. Tworzy ze skóry zarówno fartuchy, zapaski, torby na noże, jak i akcesoria. Wszystko może być personalizowane, idealne na prezent. Fartuchy Piotra noszą m.in. kucharze w Campo (najpiękniejszej restauracji na świecie wg WORLD INTERIORS NEWS (WIN) AWARDS 2017), w Zoni (gdzie Szef Kuchni Aleksander Baron został Szefem Jutra wg Gault&Millau), czy Yemsetu (miejsce z najlepszym ramenem i sushi we Wrocławiu wg mnie :) Gdy zobaczyłam skórzane notesy, od razu pomyślałam o Sylwii. To nie jest zwykły przepiśnik. Skórzana obwoluta zaprojektowana jest tak, że mieści się tam zeszyt, kalendarz czy ulubiony notes. Po zapisaniu wystarczy wymienić na nowy. To nietuzinkowy prezent, który dodatkowo może być spersonalizowany imieniem lub inicjałami. Taki prezent będzie służyć przez całe lata.   Zobaczcie na www lub na instagrama, jakie cuda tworzy Piotr. 6. UMAMI Całości dopełnią kosmetyki naturalne (tak naturalne, że można je jeść!). "Świat Umami czerpie z natury. Dłońmi doktor Doroty Rutkowskiej miesza ją w kremach, romansuje z serum, wchodzi w pyszne mydlane mariaże, koleguje się z balsamami.   Umami dzięki wiedzy i niebywałej intuicji lekarki z ponad 20 letnim doświadczeniem   krąży wokół aktywnych składników kwiatów, owoców czy warzyw, zagląda do oranżerii i ogrodu" tak napisała Sylwia. Więcej   tych kosmetykach przeczytacie tutaj. Zapakowane są bardzo elegancko, wystarczy dodać bilecik, włożyć pod choinkę i obserwować radość obdarowanej osoby. 7. Kolacja degustacyjna w Water&Wine lub Chef's Table Na temat Water&Wine pisałyśmy już z Sylwią wielokrotnie. Dla mnie to miejsce wyjątkowe, wręcz magiczne. Ilekroć tam jestem mówię, że jestem w raju. Inaczej nie potrafię określić tego, co stworzyli w Drzewcach kucharze i cała ekipa, biorąca udział w tym koncepcie. Marek Flisiński zdobył właśnie najbardziej prestiżowy tytuł wg wg Gault&Millau - tytuł Szefa Roku. Choć bez dwóch zdań jest to miejsce, które zasługuje na gwiazdkę Michelin (i to niejedną!), to dobrze, że jej nie ma. Dzięki temu jest bardziej dostępne dla wszystkich, a na wolne stoliki nie trzeba czekać miesiącami. Dla mnie wyjazd tam jest jak wygrana w totolotka. Dlatego z całego serca polecam rezerwację tam kolacji w prezencie dla kogoś bliskiego. Kolacja trwa 3 godziny, a doświadczenie zostaje w pamięci na zawsze. Jestem pewna, że tak jak ja pokochacie to miejsce. 8. Voucher do restauracji Wyjście do restauracji jest zawsze świetnym rozwiązaniem! Można wykupić wcześniejsze rezerwacje na nadchodzące festiwale. Co to oznacza? Obdarowani sami będą mogli wybrać menu i restauracje, do których pójdą. Czy jest ktoś, kto nie chciałby dostać takiego zaproszenia?

9. RAM Cafe W czytaniu książek i w przygotowywaniu dań wg przepisów pomoże dobra muzyka. Na taką zawsze można liczyć w składance wrocławskiego Radia RAM, ułożonej przez Piotra Bartysia, czyli RAM Cafe. Najnowsza Ram Cafe 13 jest już w sprzedaży i wierzę, że znajdę ją jak co roku pod choinką (na razie kupiłam w prezencie). Wśród proponowanych prezentów, kilka z nich (lub ich autorów) pochodzi z Wrocławia, z czego jestem szczególnie dumna! Sylwia Majcher, współautorka naszego bloga i autorka książki "Gotuję, nie marnuję" to moja przyjaciółka z piaskownicy, z tego samego wrocławskiego podwórka :) &RAW, UMAMI, RAM Cafe 13 - również "Made in Wrocław". 10.Kulinarne prezenty Do tego warto dodać coś od siebie, kulinarny prezent od serca doceni każdy! Mogą to być trufle, pralinki, czy własnoręcznie wykonana bombonierka. Mogą to być nalewki, sól smakowa, ciasteczka czy konfitury do herbaty. Po inspiracje zerknijcie na nasze przepisy na kulinarne prezenty. Czekoladki z malinami

Wpadają mi w ucho pierwsze dźwięki świątecznych przebojów. Widziałam już romantyczną komedię obudowaną bożonarodzeniową scenografią. Nastawiłam ciasto na długo dojrzewający piernik staropolski. Kompletuję powoli przepisy na dania, którymi chciałabym ugościć bliskich. Co roku dobarwiam menu, klasyki serwuję w towarzystwie totalnych premier. Lubię zaskakiwać, sprawiać frajdę. Prośby o przepis są najlepszą recenzją moich kulinarnych poczynań. Grudniowo moje myśli krążą wokół świątecznego obiadu. Jakiś czas temu czerwony barszcz   i zupa z suszu wyeliminowały grzybową z naszego wigilijnego jadłospisu. Ale za to nadrabiamy w czasie świątecznego obiadu, bo na stole obowiązkowo pojawia się sos grzybowy. Rzadko sam, dobieram mu do pary soczyste mięso, które otacza z właściwą atencją. Duet pachnie zmysłowo i kusi niemożebnie, bo grzybowy aromat jest nie do podrobienia.   Do tego swatania staram się trzymać w bawełnianym woreczku garść suszonych grzybów, ale gdy zapasy są na wyczerpaniu, szukam wsparcia. Wymagania mam spore, bo świąteczny dom musi pachnieć porządnie tym leśnym smakiem nie do podrobienia. Butelka koncentratu Krakus zdaje egzamin i spełnia oczekiwania. Sos jest gęsty, treściwy i wypełniony intensywnością. Koncentrat powstaje z suszonych grzybów i nie ma niepotrzebnych dodatków. Zresztą już otwarcie butelki przynosi tego dowód, bo grzyby dominują i potęgują aptetyt.   Mieszam więc koncentrat grzybowy ze śmietaną i podlewam opieczone sznycle. Na finał sypię wszystko tymiankiem i nieoczywistymi chrupkami z kaszy gryczanej. Wychodzi mi z tych eksperymentów sprytna zapowiedź świątecznego obiadu. Korzystajcie z niej śmiało w Waszym przedświątecznym rozgardiaszu.  

Do zrobienia domowej masy makowej niech przekona Was skład zamieszczony na puszce tej, którą możecie kupić w sklepie. Dużo cukru, rodzynki, czasem trafią się kawałki orzechów, migdałów nie ma prawie wcale. Jest za to sporo konserwantów, wody i niepotrzebnych dodatków. Do masy ukręconej we własnej kuchni wsypujecie bakalie, które lubicie najbardziej, słodzicie prawdziwym miodem i zyskujecie pewność, że z takim dodatkiem będziecie mieć najpyszniejszy makowiec albo kutię. Moja masa makowa pachnie pomarańczą i wanilią. Daję jej obficie rozmaitych orzechów, migdały, żurawinę, daktyle i morele. Musi być bogato i słodko. Zrobienie jej nie zabiera sporo czasu, więc spokojnie zdążycie przed Wigilią! Tylko koniecznie zalejcie mak wrzątkiem, niech się porządnie sparzy.

To ciasto pomarańczowe wpisuje się w świąteczny klimat. Łaskocze zmysły i nurtuje zapachem. Stwarza dylematy, czy jeść od razu, niecierpliwie, czy ćwiczyć charakter i czekać aż ostygnie. Nie brakuje mu puszystości i słodyczy. Nie sposób go zlekceważyć. Ani przejść obok obojętnie. Ciasto pomarańczowe niech trafi na bożonarodzeniowy stół. Sceptyków uspokajam - upiecze się na pewno, należy do tych, co w zasadzie robią się same. Można proponowane proporcje podzielić i umieścić w foremkach na muffiny, a potem zapakować uroczyście i podarować bliskim zamiast czekoladowego Mikołaja.

Udka z kaczki pieczone z rozmarynem, pomarańczami i śliwkami

Udka z kaczki pieczone z rozmarynem, pomarańczami i śliwkami to proste danie, które robi się prawie same. Jeśli chcecie, możecie je przygotować prędzej i odgrzać, kiedy np. przyjdą goście. Udka mają chrupiąca skórkę i niewysuszone mięso. Podałam je z czatnejem z pigwy i żurawiny i ze śliwkami w korzennym sosie. Gościom bardzo smakowały (pobiły nawet rolady wołowe ;)), dlatego tym bardziej je Wam polecam :) Udka z kaczki pieczone z rozmarynem, pomarańczami i śliwkami