W tym roku pomidory są wyjątkowo słodkie i jem je na okrągło na wiele sposobów. W upały w mojej lodówce co najmniej raz w tygodniu jest gazpacho, które idealnie orzeźwia w letni dzień. Gazpacho robiłam kilkakrotnie, jednak od tego roku robię zdecydowanie lepsze. Lepsze, to znaczy o idealnej konsystencji i niezwykle kremowe. To za sprawą trzech trików, które zdradziła mi znajoma (Agata, dziękuję!). Ona z kolei wyczytała o tym na blogu Jadłonomii. Po pierwsze, pokrojone warzywa należy posolić i odstawić w misce razem z pieczywem na co najmniej pół godziny. Dzięki temu zmiękną i łatwiej będzie je zmiksować. Ale jeszcze nie miksujcie, bowiem... Po drugie, posolone warzywa puszczą sok, który należy odlać (i ew. później częściowo dodać, a resztę wypić) i wówczas zmiksować. W razie potrzeby dodać nieco soku, o dodawaniu wody zapomnijcie zupełnie. Dzięki temu gazpacho nie będzie się rozwarstwiać i podchodzić wodą. Po trzecie, po ew. doprawieniu solą, dodajcie ocet (tak, to konieczne), a później cienką strużką wlejcie oliwę, nie przerywając blendowania.Dzięki temu nastąpi emulgowanie, czyli proces jak przy robieniu np. majonezu. To sprawi, że gazpacho będzie idealnie kremowe.