W tamtym roku ta wegańska tarta robiła za mazurek świąteczny, który przygotowałam z myślą o mojej chrześnicy. Gdy tylko zobaczyłam przepis na podobną tartę u Magdy z Crust and Dust wiedziałam, że muszę odpowiednio je zmodyfikować, by było roślinne. Tarta okazała się przebojem na Mai, która jest wielbicielką masła orzechowego :) Suszone śliwki przełamały nieco mdły smak masła i całość wyszła niesłodka, ale niezwykle smaczna. W tym roku również będzie na świątecznym stole!  

Ta szarlotka nie ma sobie równych! Pod kruchym ciastem ukryte jest bowiem 1,5 kg jabłek! Szarlotka imponuje swoją wysokością i obfitością. Jest prosta w wykonaniu, nie wymaga wcześniejszego podprażania jabłek. Idealnie nadaje się do tego szara reneta i antonówki. W sezonie szukajcie tych odmian na targach (szara reneta właśnie jest). Jest mało słodka, więc jeśli chcecie, możecie posypać ją cukrem pudrem (w wersji bez cukru zmielonym erytrolem). Taka szarlotka wybornie pasuje zarówno na drugie śniadanie, jak i do popołudniowej kawy.

Przepis pochodzi z fantastyczne książki Italia do zjedzenia Bartka Kieżuna. To taka książka, gdzie po chwili wertowania ma się nieodparta pokusę pospacerowania do kuchni i przygotowania czegoś do jedzenia. Ale tym razem nie o książce, choć obiecuję, że recenzja też będzie (na razie musi Wam wystarczyć moje zapewnienie, że jest to jedna z lepszych książek na temat kuchni włoskiej), a o cieście! Torta di Limone nie ma nic wspólnego z klasyczną tartą (a z tartą włoską rzecz jasna!). Jest łatwa i szybka w przygotowaniu, a efekt zdecydowanie wart powtórki. To idealne ciasto do niedzielnej kawy. To ciasto cytrynowe sprawdzi się również dobrze na wielkanocnym stole i będzie dobrym kontrapunktem do słodkich mazurków.