Karkonosze uwielbiam od dziecka. Czuję się tutaj jak w domu, w dzieciństwie spędzałam tu bowiem każde ferie i wakacje u rodziny mieszkającej kilka kilometrów od Karpacza. Bawiłam się przed domem z widokiem na Śnieżkę, a wieczorem z okna oglądałam oświetlony Karpacz. To miejsce magiczne, bajkowe, sprawiające że w kilka chwil można się przenieść w ciszę, z dala od zgiełku.
Nadmiar obowiązków ostatnio sprawił, że postanowiłam "uciec", by naładować baterie. Potrzebowałam miejsca położonego poza turystycznym szlakiem, azyl, w którym nie będę musiała się o nic martwić. Taki beztroski powrót do dzieciństwa :) Tym razem największym marzeniem była chwila z ulubioną lekturą, spacer i wygrzanie się. Latem możliwe, że wybrałabym agroturystykę, zimą zdecydowanie miejsce z saunami (ciepło!) i basenem (wspomnienie lata) i dobrym jedzeniem :) Wybór padł na Konradówka wellness & Spa, który spełnił wszystkie te warunki.
źródło zdjęcia: http://www.konradowka.pl/