Czy ja lubię ptysie? Właściwie to pałam wobec nich niezobowiązującym emocjonalnym chłodem. W cukierni nie zwracam na nie specjalnej uwagi. W domu robię je rzadko. Na specjalne życzenie. Męża, który uwielbia wszystkie wypieki z ciasta parzonego. Karpatki, napoleonki, eklerki - po nie wyciąga rękę nieposkromiony i robi wyrzuty, że ja tak rzadko je serwuję. W sumie nie wiem, dlaczego. Wbrew pozorom to ciasto nie wymaga szczególnego poświęcenia. Ciasto parzone to francuska klasyka. Jego sekret tkwi w dobrym maśle i tłustym mleku. Do tego kontrola przy podgrzewaniu i nie może się nie udać. Z tego przepisu można też spokojnie wycisnąć eklery albo profiterolki. Cokolwiek nie powstanie, zapewne zasmakuje wielbicielom tego rodzaju deserów.