pieczony karmazyn

Latem stawiam zdecydowanie na proste, szybki dania. Królują warzywa, ale jak wiadomo uwielbiam ryby. Najsmaczniejsze są te wszystkie dziko złowione. Niestety ostatnie wyjście na ryby okazało się bardzo miłe, jednak bezowocne ;) W sklepie w ręce wpadł mi karmazyn, skojarzyłam go z moimi pobytami nad morzem w dzieciństwie, gdzie był wizytówką smażalni. Oczywiście mrożony, ale wówczas wydawał się świeży, bo w końcu jedzony nad morzem ;) Przez lata go nie jadłam, w domu przygotowałam go w najprostszy sposób: pieczony w piekarniku. To był tylko pretekst, aby wykorzystać mój prezent urodzinowy od przyjaciół - naczynie do zapiekania z Bolesławca. Piękny, prawda? Zioła możecie użyć dowolne, dałam te, które rosną na moim balkonie. Karmazyn wyszedł pyszny: soczysty i aromatyczny. pieczony karmazyn

Latem wybieram lekkie dania. Raz na jakiś czas tęsknię jednak za smakiem z dzieciństwa i kurczakiem na niedzielny obiad.   Kupuję wówczas kurczaka na wsi i piekę w całości. Ma zupełnie inny smak, niż taki poporcjowany. I zupełnie inny niż ze sklepu, gdyż kurczak żyjący na wolności ma wyrobione mięśnie, dzięki czemu mięso jest sprężyste, co jest mocno wyczuwalne w smaku. Sekretem (poza kurczakiem ze sprawdzonego źródła) są tu zioła. Dajcie takie jakie lubicie, ale dużo :) Ja wykorzystuję do tego zioła, które rosną u mnie na balkonie (poza krwawnikiem zerwanym na łące). Kurczak nafaszerowany masłem ziołowym jest niezwykle aromatyczny i ma chrupiącą skórkę (pamiętam, jak jako dziecko chciałam jeść tylko ją ;)) Kurczak pieczony z dzikimi ziołami Przepis ten wspiera akcję Cisowianki - Gotujmy zdrowo. Zamiast soli wykorzystałam cały bukiet ziół, który już podczas zrywania nadawał niesamowity zapach. Od lewej: lubczyk, estragon, rozmaryn, ruta, krwawnik, szałwia, mięta, oregano _MG_2183 (kopia)