Są takie dania, że nie sposób je zjeść na jeden raz. Jak np. pieczona kaczka w całości dla 2-3 osób. Oczywiście można jeść ją przez kilka dni, jednak dla mnie żadna potrawa nie smakuje już tak dobrze drugiego dnia - potrzebuję urozmaicenia. Stąd pomysł na to danie. W zamierzeniu miało być bao, modne chociażby z foodtrucków. Realnie jednak nie miałam czasu na ich przygotowanie, więc sięgnęłam po awaryjne pity w szafce. Pieczoną kaczkę wymieszałam w glazurze pomarańczowo-imbirowej, ożeniłam z kilkoma rzodkiewkami, zalegającymi w lodówce, które zamarynowałam w soku z pomarańczy. To taki domowy street food przygotowany w 15 minut. Efekt w pełni satysfakcjonujący, obiad smakował bardziej, niż tradycyjny dzień wcześniej. Pita z szarpaną pieczoną kaczką, z marynowanymi rzodkiewkami w glazurze pomarańczowo-imbirowej