Tęsknię za Włochami. Gdy tylko pojawi się szansa, kupię bilet i polecę na rozkoszne tiramisu. A potem będę się snuła po tych uliczkach tchniętych historią. I podsłuchiwała bezczelnie melodyjne dźwięki dobiegające z okolicznych kawiarenek. Dzień zacznę od drobnego rogalika i mocno spienionego cappuccino. Będę wtapiała się w targowy tłum. Zwyczajnie przyjemnie mi będzie:) Między tymi planami piekę. Lekką włoską szarlotkę. Nieco jesienną, ale do tego deszczowego początku maja dobrze dobraną.
Przepis na Italian Apple Pie znalazłam w książce Nigelli Lawson - Nigellissima. Ona sama dostała go od jednej z włoskich czytelniczek. Ja polecam, by do ciasta używać obranych jabłek. I, jeśli jecie je bez bitej śmietany - nie czekać aż ostygnie, bo najlepsze jest jeszcze ciepłe:)