To jest książka idealna. Dla wszystkich tych, którym wiecznie w kuchni brakuje kulinarnej koncepcji . Wystarczy połączyć dzień w kalendarzu z dniem w książce i już pojawia się gotowe rozwiązanie dylemat zawartego w nurtującym haśle : Co dziś na obiad? W lipcową środę Menu Italiano podpowiada krewetki z jarzynami i brzoskwiniowym coulis. Adekwatnie do upału za oknem:) Na ten tydzień jest jeszcze konfitura z melona, paccheri z kurczakiem i tarta z cukinią. Ciekawie, bez monotonii. I oczywiście po włosku. Na szczęście włoska kuchnia jest bogata, więc obficie zagospodaruje 365 dni roku. Przepisami można dowolnie żonglować, mi najbardziej podoba się opcja wyszukiwania na chybił trafił. Otwieram tam, gdzie mi kartka się zatrzyma i gotuję. Dorsza albo polędwicę. Lasange czy zrazy. Przy okazji sporo się uczę. Menu Italiano odkrywa przede mną sekrety włoskiej sztuki kulinarnej. Bo dotąd nie miałam pojęcia co to takiego cialdine z parmezanu. Teraz już wiem, że to proponowane na początek maja koszyczki serowe. Piecze się je w postaci kulek do zarumienienia, a gdy zaczną się rozlewać, wyjmuje z piekarnika i nakłada na wałek albo spód niewielkiej butelki. Chwilę tak pozostawione układają się w zgrabne koszyczki. Środek można napełnić sałatką lub delikatną wędliną. Prezentuje się godnie i zaciekawia. Zresztą sami możecie się przekonać, zerkając na wirtualną wersję książki tutaj.