Wołowina po burgundzku

Będąc nie tak dawno w Paryżu zachwyciłam się wołowiną po burgundzku (boeuf bourguignon), którą spróbowałam w jednej z najstarszej restauracji - Chartier. Smak był tak obłędny, że postanowiłam go odtworzyć w domu - prawie się udało :) Prawie, bowiem paryskiego klimatu i atmosfery w Chartier nie da się niczym zastąpić. Wołowina po burgundzku Do wołowiny po burgundzku dodaje się wędzony boczek. Zapomniałam go jednak kupić, więc dodałam trochę soli wędzonej. Wyszło pysznie :) Sos na bazie czerwonego wina jest bardzo gęsty i aromatyczny. Wołowina po burgundzku

Ma uzdrawiającą moc. Tak zapewniał mnie starszy Chińczyk z Honkongu, który w Londynie prowadzi wietnamską restaurację. Siedziałam przy stoliku zakatarzona, z bolącym gardłem i szumem w głowie, a On powiedział, że zupa Pho będzie dla mnie najlepszym lekarstwem. Następnego dnia miałam obudzić się zdrowsza. Dostałam ogromny talerz gorącego bulionu z wołowiny. Zatopione były w nim soczyste kawałki mięsa. Obok na talerzu pojawiły się kiełki fasoli, liście bazylii, papryczka chilli, limonka. Do zupy miały trafiać według potrzeb. Bulion był intesywny, perfekcyjnie doprawiony nutą orientalnych przypraw, intensywnego cynamonu, anyżu. Zjadłam, popiłam zieloną jasminową herbatą i ... następnego dnia naprawdę czułam się zdecydowanie lepiej:) 1-DSC_0072