RzucajÄ… mi siÄ™ w oczy ostatnie badania obwieszczajÄ…ce z dumÄ…, że Å›niadanie nie ma wpÅ‚ywu na naszÄ… dietÄ™, nie jest tak ważne, jak dotÄ…d sÄ…dzono i w ogóle można je sobie darować. W tym eksperymencie ci co jedli pierwszy posiÅ‚ek, jak i ci, którzy o nim zapominali, tak samo tracili na wadze i czuli siÄ™  podobnie. Badania poparte sÄ… powagÄ… naukowców, a mimo to  ignorujÄ™ je z całą swojÄ… porannÄ… siłą. Nikt mnie nie przekona, że rezygnacja ze Å›niadania ma sens. Jestem uzależniona od przyjemnego rozpoczÄ™cia dnia, nauczyÅ‚am siÄ™ nawet odpowiedniej cierpliwej kolejnoÅ›ci - najpierw posiÅ‚ek, potem kawa. Åšniadaniem rozpieszczam organizm chyba najmocniej. Dbam o nie z intensywnie domowÄ… troskÄ…. Jest ciepÅ‚e, pachnÄ…ce, sezonowo dopasowane. Nigdy nie wiem, co bÄ™dzie dalej z tym wstajÄ…cym dniem, czy coÅ› nie popsuje mi nastroju, jakiÅ› plan trzeba bÄ™dzie odÅ‚ożyć na półkÄ™. Åšniadanie daje mi poczucie komfortu. Nie pozwolÄ™ go sobie tak Å‚atwo odebrać, o nie! Naukowcy niech piszÄ…, co chcÄ…, ja i tak wstanÄ™ ten kwadras za wczeÅ›nie, by zgotować sobie coÅ› pysznego. gotujmy zdrowo   Dla wzmocnienia wakacyjnego zdrowia wybieram szpinak z żelazem i chrupkÄ… cukiniÄ™. Jajku pozwalam, by utworzyÅ‚o na warzywach naturalny sos. Upajam siÄ™ ciepÅ‚em lata, wstajÄ…cym tak wczeÅ›nie sÅ‚oÅ„cem, dniem, który mam nadziejÄ™ mnie zaskoczy. Po takim Å›niadaniu mogÄ™ wszystko. Z takÄ… energiÄ… dołączam je do akcji Cisowianki Gotujmy Zdrowo. gotujmy zdrowo

Jedzenie budzi wspomnienia. Jest jak dodatkowy bagaż przywożony z podróży. Tych dalekich, na koniec świata i bliskich, za róg własnego domu. Kolekcjonuję je w pamięci, spisywane na przypadkowych kartkach i telefonicznym notesie. Czasem tkwią niewzruszone przez lata. Do niektórych wracam namiętnie włączając je na stałe do domowego menu. Szalenie lubię, gdy dzięki jedzeniu przywołuję  ważne chwile. Zapach pomidora przypominający beztroskie dziecięce wakacje. Smak słodkich mirabelek odnaleziony nad austriackim Dunajem. Rozkoszuję się tymi wspomnieniami, inspiruję albo poprawiam sobie nastrój. crostini z wątróbką Crostini z wątróbką jadłam w toskańskiej Cortonie. Namówiła mnie na nie  Tessa Capponi -Borawska.W jednym ze swoich kulinarnych felietonów , a może w książce, nie pamiętam, ale to bez znaczenia, bo istotniejsza była jej opowieść, że wraca na tę przekąskę za każdym razem, gdy jest w pobliżu. Zaufałam fachowej rekomendacji i poznałam zupełnie nowe oblicze wątróbki. Aksamitne i delikatne. Dziś ja polecam Wam tę przekąskę, bo nie dość, że aromatyczna, to jeszcze bez soli. Ograniczamy jej spożycie z premedytacją w akcji Cisowianki - Gotujmy zdrowo - mniej soli. Okazuje się, że nie trzeba wyjątkowych kulinarnych zdolności, by wykreować smak, w którym niczego nie będzie brakować. Tak dzieje się z crostini i wątróbką. crostini z wątrobką Sól fenomenalnie zastępują anchois i kapary. Charakter wątróbki ambitnie podbija chilli. Świeża szałwia i rozmaryn są dla niej niczym najlepsi przyjaciele. Szukajcie takich połączeń, bo warto. W kontrze do soli, której używamy zupełnie nieświadomie zdecydowanie za dużo, mamy sam dobrobyt. Nie namawiamy Was do pożegnania się z solą bezkompromisowo, bo tak się nie da. Ona jest wszędzie. Nawet w ciastkach, które jecie na deser. W akcji Cisowianki Gotujmy zdrowo- mniej soli  sugerujemy jedynie, żeby nie dodawać soli tam, gdzie nie potrzeba. Po co Wam cellulit, obrzęki, zatrzymana w organizmie woda, opuchlizna i podkrążone oczy. To wszystko dostajemy w pakiecie, gdy solimy za dużo. Do tego zmęczenie i nadciśnienie. Można z nadmiarem soli się rozstać i za nią nie tęsknić. Pod warunkiem, że wypełnicie pustkę wyrazistymi dodatkami. Tak, jak w crostini z wątróbką.