Z Londynu dotarła do mnie wypatrzona w apetycznej muffiniarnii książka. Make cupcakes whit Lola to obowiązkowa biblia dla tych, którzy do tych angielskich babeczek mają słabość. Ascetyczne wręcz zdjęcia i inspirujące przepisy. Zdecydowanie najlepsza lektura o tych wciąż kuszących mnie deserach. A wiem, co piszę, bo mam na półce kilkanaście książek poświęconych cupcakes:) Efektów wypieków z tej książki próbowałam w jednej z kawiarnii dziewczyn, które kilka lat temu stworzyły tę markę. Na półkach cupcakes we wszystkich kolorach tęczy. Wybrałam najbardziej stonowaną - cynamonową z odrobiną karmelu. Babeczka była wyśmienita. Delikatnie biszkoptowa z kremową niespodzianką w środku. Top na bazie cynamonowego masła. Rozkoszując się swoją nową książką najpierw nabrałam ochoty na delikatny cupcakowy eksperyment. Chciałam wybrać najciekawsze egzemplarze i wypróbować je w swojej kuchni. Jednak gdy przerzucałam każdą kolejną stronę, powoli docierało do mnie, że takiej selekkcji zrobić nie potrafię. Babeczki podobały mi się wszystkie. I te z jagodami i kremem z limonki, dobrze wyglądały orzechowe, karmelowe. Na kawowe też miałam chęć. Kolejną decyzję podjęłam dość szybko. Postanowiłam zrobić wszystkie proponowane w książce cupcakes. Na szczęście nie naraz:) Mimo, że zachłyśnięta byłam aptycznymi zdjęciami, to zachowałam odrobinę rozsądku i pieczenie podzieliłam na etapy. Zaczęłam od babeczek cynamonowych. Babeczki do pieczenia są bardzo wdzięczne. W domu już po wymieszaniu składników unosi się zapach cynamonu. A cynamon z masłem? To już poezja. Przekonajcie się sami:)