Nieważne, czy świętujecie Walentynki, czy wobec amerykańskiej marketingowej tradycji jesteście bezwzględnie obojętni. Te ekstremalnie czekoladowe babeczki powinniście zrobić. Rozpalą zmysły niewątpliwe. Będą afrodyzjakiem, pocieszeniem i przyjemnością. Niewyszukane, najprostsze. W tym tkwi ich sekret. I moc poprawiana nastroju:) Czekoladowe babeczki można upiec w zwykłej blaszce do muffinek lub silikonowych foremkach. Kształt zależy od inwencji i potrzeby. Ja eksperymentowałam z dekoracją, by ostatecznie oddać hołd skromności. W wersji nieulepszanej babeczki podobały mi się najbardziej:) Jeśli szukacie innych walentynkowych inspiracji - znajdziecie je tutaj.