Zajadam się nim zawsze w restauracjach. Gdy dostaję do niego jeszcze ciepłe placki   - niczego mi już do szczęscia nie brakuje. Mogłabym więc nawet nie zerkać w dalszą część menu. Å»eby to święto w towarzystwie hummusu stało się codziennością, podjęłam wyzwanie i bez doświadczenia, wsparta przepisem z gazety zrobiłam swoją wersję pasty. Jak to u debiutujących bywa, popełniłam sporo błędów. Ten główny dotyczył ilości. Wytworzyłam hummusu tyle, że sama mogłabym go serwować w restauracji:)Doświadczenie robi swoje i Wam podaję już recepturę idealną.

W tej paście najprzyjemniejszy jest kolor. Kojarzy mi  się z dojrzewającą trawą. Smakuje jednak znacznie lepiej. I wyraziściej. Tylko trzeba uważać z czosnkiem. Byle nie za dużo.