Powiedzieć, że ma specyficzny zapach to eufemizm. Brukselka, jak pachnie, każdy czuje. Można ją jednak odczarować. Dla mnie zrobił to sam Jamie Olivier, bo pokazał, że wystarczy obrać jej listki i każdy z nich podprażyć na patelni. Brukselka zyskała chrupkość i odzyskała jakość. W tej nowej wersji trafiła do mojej zupy. krem z brukselki Zupa dla mnie istnieje w dwóch wersjach - owocowej i kremu. Krytykom odpowiadam - każdy ma jakąś słabość, chcę być sobą:) A poważnie to, żeby spełniać te swoje zachcianki, potrzebuję dobrego blendera. Urządzenie, które testuję obecnie to rozdrabniacz marki Russell Hobbs.Dla tych, co sporo w kuchni miksują i ścierają urządzenie bardzo przydatne:) krem z brukselki

Nęka mnie zimowe przeziębienie, złośliwy wirus, nieczuły i  niewspółczujący, że okoliczności zupełnie spadkowi formy nie sprzyjają. Koję się dobrymi myślami, herbatą z pomarańczą i ciepłym kocem. W kuchni też szukam ratunku, smakowego i odpornościowego.  Zżymam się na zimę, a w  kontrze do nieznośnego chłodu gotuję ulubioną zupę z owoców. W tej lutowej wersji wymaga ulepszenia. To ma być krem, co syci, rozgrzewa, niezbyt słodki, ale i nie wytrwany zanadto.  Wysypuję    do jabłek goździki, te najokazalsze, w całości, bo zmielone zbyt szybko tracą swą słodkość i siłę. Przypominam sobie, jak Agnieszka Kręglicka w jednym z felietonów słusznie zauważyła, że wieki temu, gdy goździki były ekstremalnie drogie, wzbogacano dania nimi obficie. Teraz korzystać można z nich do woli, a dość rzadko dostają szansę. Naprawiam to niedopatrzenie, goździki mają magiczną  moc zwalczania wirusów, a tego mi trzeba. krem z pieczonych jabłek Moc ma mój nowy rozdrabniacz Chop&Blend Aura z kolekcji Russell Hobbs. Testuję go od jakiegoś czasu, robi za mnie zupy - kremy, sosy i dipy. Jest wygodny i poręczny. To, co wychodzi spod jego ostrza jest gładkie i aksamitne. Nadaje się więc do past i rozdrabniania surowych warzyw. Rozdrabniacz bez trudu sprostał ostatniemu wyzwaniu - zblendował upieczone razem ze skórką jabłka. krem z pieczonych jabłek