Książka "La Veganista. Superfood" to propozycja dla każdego, kto zwraca uwagę na to, co je. La Veganista Book Master Autorka Nicole Just wyjaśnia podstawy kuchni, opartej na niewyrafinowanych składnikach, które definiuje jako "skarbnica superfood" swojej babci, opisując m.in.właściwości fermentacji. fermentacjalaveganista W pierwszym rozdziale podaje podstawowe przepisy (np. na śmietanę roślinną, krem daktylowy), które wykorzystuje w dalszej części. Kiedy przyswoimy podstawowe zasady, możemy rozkoszować się dalej. Najpierw "Radość o poranku" - zbiór przepisów na pyszne zielone koktajle, owsianki, puddingi, budynie. Możliwości ogrom, a zdjęcia sprawiają, że chce się spróbować wszystkiego. I do tego prostota - przepisy są łatwe do przygotowania, pozbawione wyszukanych składników. Wśród perełek znaleźć można kremową pastę z kiszonych nerkowców, z którą nie spotkałam się nigdzie indziej. Kiedy zaspokoimy poranny głód, czas na "Lunch do pracy". To prawdziwa skarbnica wiedzy, jak w szybki sposób można przygotować smaczny i pożywny posiłek do pracy. Poza licznymi sałatkami można znaleźć tu np. kuleczki jarmużowo-kokosowe. W kolejnym rozdziale, "Jedzenie dające szczęście", znajdziemy podróż przez wszystkie pory roku, bazując na sezonowych składnikach. A na koniec deser, czyli "Słodycz daje szczęście" i ogrom możliwości. Szczególnie zainteresował mnie przepis na dyniową panna cottę z borówkami, ale pozostałe brzmią równie imponująco. Książka "La Veganista. Superfood" Just Nicole jest pięknie wydana. Opatrzona jest zdjęciami zapierającymi dech w piersiach. Wszystko wygląda tak pysznie, że od razu ma się ochotę spróbować tych dań. Bez względu na to, czy na co dzień jesteśmy na diecie roślinnej czy nie. La veganista książka Book Master Nicole Just La Veganista. Superfood Wydawnictwo Esteri Wrocław 2016 Książka do kupienia w dobrej cenie w BookMaster.pl Zapisz

Macierzyństwo wyostrza zmysły. Te kulinarne także. Pojawia się w głowie radar, który każe kontrolować skład, czytać etykiety i szukać najzdrowszych rozwiązań. Te doświadczenia niestety nie są budujące. Biszkopty dla niemowlaków nasączane cukrem. Kaszki bez niego do znalezienia na sklepowych półkach z trudem. Jogurty dla kilkumiesięcznych dzieciaków też słodzone. Soki, jak zachęca opis z ekologicznych jabłek, gruszek, specjalnie wyselekcjonowanych w trosce o małe brzuszki też  z cukrem. Patrzę na to z oburzeniem mieszanym ze zdziwieniem. Po co przeszkadzać naturze, męczyć maluchy i przede wszystkim uczyć złych nawyków. Nie jestem idealistką i nie wierzę, że moja córeczka nie będzie jadła słodyczy. Uważam jedynie, że im później ich spróbuje, tym lepiej. Na razie kontroluję dietę swojego dziecka, więc z przyjemnością przeczytałam dwie części poradników Zamień chemię na jedzenie. Książki udowadniają, że bez wielkiego wysiłku i wyrzeczeń  można przeprowadzić rewolucję w swoim menu. Zamień chemię na jedzenie Julita Bator karmiła troje swoich dzieci bez refleksji. Tym, co było pod ręką, jak było wygodnie. Dzieci jednak chorowały, a Ona szukała przyczyny. Po długiej batalii znalazła ją w ... jedzeniu. I uwierzyła, że ono jest najlepszym lekarstwem. Droga do tej wiedzy była pełna eksperymentów. Autorka, co podkreśla, nie jest ani dietetykiem ani wojującą ekolożką. Jest rodzicem, który chce, jak najlepiej dla swoich dzieci. Z ich jadłospisu mama wyeliminowała większość tego, co jest sztuczne i zupełnie niepotrzebne naszemu organizmowi. W swoich poradnikach - Zamień chemię na jedzenie - przekonuje, że zdrowa żywność to nie tylko ta ze sklepu z ekologiczną żywnością, kilka razy droższa niż w zwykłych marketach. zamień chemię na jedzenie W swoich książkach Julita Bator na czynniki pierwsze rozkłada skład wielu popularnych produktów. Sprawdza po co w kakao cukier i etylowanilina. Wątpliwości zaznacza znakiem zapytania, sztuczne dodatki minusem. Dzięki temu jest przejrzyście i czytelnie. Od razu wiadomo, gdzie czai się potencjalny wróg:) Walka z chemią w książkach rozgrywa się na kilku polach. Najpierw poznajemy słabe strony niszczących nasz organizm dodatków, potem zdrowe zamienniki, a w końcu dobre przepisy. Okazuje się, że nie trzeba radykalnie zmieniać swoich i dzieci przyzwyczajeń, by jeść lepiej. Wystarczy tylko wiedzieć, co szkodzi i czego  możemy używać w zamian. Taki chociażby rafinowany, czyli przetworzony cukier.  Jest prawie  wszędzie, zerknijcie na etykiety. Tymczasem to on niszczy naszą odporność, zęby, przyciąga grzyby i wirusy. Do domowych wypieków można spokojnie używać cukru nierafinowanego. Julita Bator proponuje apetyczne przepisy na lody, karmelki, a nawet lizaki. Bo nie chodzi o to, by być rodzicem radykałem, by odmawiać sobie i innym przyjemności, tylko o to, by jeść świadomie i zdrowiej.

Ugotowani to koktajl emocji, doprawiony szczyptą brawury, nasycony kulinarną fantazją, wymieszany w artystycznym stylu i podany w tle kuchennego nieładu. To książka prawdziwa - taka myśl towarzyszyła mi, gdy przewracałam kolejne kartki. Mam bowiem w pamięci opowieści o tym, że niektóre kulinarne gwiazdy bez skrupułów przyznają się do tego, że z przepisami, które wydają, łączy je jedynie...zdjęcie twarzy na okładce. W Ugotowanych za każdym daniem stoi autor i jego historia. Rodzinna, miłosna, naiwna albo wykwintna. Takie też są przepisy. Obrazem z życia gospodarza, talerzem pełnym emocji, pamiętnikiem smakowych doświadczeń. Ugotowani Boskie Trio, Przy Dźwięku Skrzypiec, Fantazje na poddaszu, W paryskim bistro, Pod słońcem Hellady i dalej w tym tajemniczym klimacie bawią się nazwami swoich dań gospodarze z nieznajomymi gośćmi. Książka jest takim kulinarnym notesem, w którym zapisali swe sekrety i rady, a teraz  udostępniają je  czytelnikom. Podróż przez ponad sto przepisów to aromatyczna kulinarna wyprawa dookoła świata. Natkniemy się na tajską zupę kokosową, polędwicę z lasu w przybraniu łowickim, czy Layali iban z arabską herbatą. W tej soczystej wyprawie towarzyszą nam Pawłowa ze swoim delikatnym bezowym tortem, orzechowy Gangster z Bronxu albo pudding Vasco da Gama. Jest domowo, przyjaźnie, gwarno i zabawnie. Bo kuchnia łączy nawet rywali, co w tej książce dominuje. Na zatrzymanych w kadrach ujęciach widać uśmiech, a on zachęca do tego, by danie odtworzyć we własnej kuchni. Ugotowani