 
		
Napatrzyłam się na oponki kilka tygodni temu w Tłusty Czwartek i nabrałam apetytu. Przy okazji uznałam, że oponki  wcale przecież nie muszą być przypisane tylko do tego jednego dnia!Usmażyłam je tak po prostu, bez okazji.  Do popołudniowej kawy  pitej z koleżanką.
Są nieco lżejsze niż amerykańskie doughnuts,bo  z ciasta bez drożdży. Oponki wymagają też zdecydowanie mniej pracy. Nie trzeba czekać aż ciasto  wyrośnie, a  one będą puszyte. Wystaczy  je nieco schłodzić. Do tradycyjnych pączków też nie należy ich porównywać, mają zupełnie inną konsytencję. Smakują jednak przyjemnie.
 Po tłusto-czwartkowym szaleństwie z kolorowymi amerykańskimi pączkami miałam dość barwnych wrażeń i większość oponek oprószyłam jedynie cukrem pudrem. Nie wszystkim jednak się ta uboga dekoracja spodobała:) Na specjalne życzenie niektóre oponki zostały oblane białą i ciemną czekoladą.
Po tłusto-czwartkowym szaleństwie z kolorowymi amerykańskimi pączkami miałam dość barwnych wrażeń i większość oponek oprószyłam jedynie cukrem pudrem. Nie wszystkim jednak się ta uboga dekoracja spodobała:) Na specjalne życzenie niektóre oponki zostały oblane białą i ciemną czekoladą.
 W czekoladowym wydaniu oponki dla mnie są zbyt słodkie, ale jeśli ktoś potrzebuje intesywnych wrażeń, niech  ich sobie nie żałuje:)
W czekoladowym wydaniu oponki dla mnie są zbyt słodkie, ale jeśli ktoś potrzebuje intesywnych wrażeń, niech  ich sobie nie żałuje:)
 
 
		
