Wiosna to dla mnie najbardziej wyczekiwana pora roku. Sezon, w którym wszystko budzi się do życia i z radością witam każdą nowalijkę i pojawiające się owoce. Wcześniej kuszą już mnie importowane truskawki i szparagi, jednak zawsze wytrwale czekam, aż pojawią się nasze krajowe. To w nich tkwi właściwy smak i wartości odżywcze. I gdy tylko się pojawią to znak, by wykorzystywać je bez ograniczeń, w dowolnym mariażu. W mojej kuchni królują teraz szparagi, rabarbar i truskawki. Chwilę wcześniej cieszyłam się czosnkiem niedźwiedzim, a teraz młodymi liśćmi pokrzywy i krwawnika. Jeśli tylko macie okazję wyskoczyć za miasto, rozejrzyjcie się wokół siebie. Na łąkach rośnie mnóstwo pyszności. Nie wahajcie się zerwać kwiatów czarnego bzu by zrobić lemoniadę, czy jadalnych chwastów, by wyczarować pyszną sałatkę.
Najlepiej wiedzą to kucharze w Water&Wine, którzy mają własną łąkę, by czerpać z natury to, co najlepsze. Zobaczcie sami, jak tam jest i jakie cuda potrafią stworzyć w kuchni z tego, co samodzielnie zebrali. Jeśli podsyciłam nieco Wasz apetyt, to zdradzę Wam, że najbliższa kolacja jest już jutro, a 23 czerwca jest możliwość wzięcia udziału w niezwykłym spotkaniu i mieć wpływ na menu kolacyjne. Więcej o kolacji Chef's Table dowiecie się tutaj.
Odliczam dni do kolejnej wizyty w Water&Wine (już za kilka dni), delektując się tym, co mam. Mariaż na talerzu w postaci zielonych szparagów, truskawek, pesto z pokrzywy i grillowanego sera idealnie spełnia to zadanie.
Pamiętajcie proszę, by przy przygotowaniu zielonych szparagów nie wyrzucać końcówek, za kilka dni pokażę Wam, co z nich zrobić.