Karaiby mi się zamarzyły.  Mam słońce, mam hamak, a dźwięk dachowego wentylatora ma coś z morskiego szumu. Jest nawet niewielki  basen, w którym szaleje córka, a ja z zazdrością moczę stopy. Pod ręką sporo książek do przejrzenia, odkładane artykuły z nieaktualnych już gazet. Kiepski zasięg internetu i spory dobrej energii. Taki relaks bez biletu. Na gapę. W kuchni też Karaibami zapachniało. Jest soczysty ananas i kremowy kokos.  Genialnie dobrana w koktajlu para. Koktajl pina colada Zachwytu u mnie zdecydowanie więcej, bo od kilku dni testuję blender mix&go firmy Russell Hobbs. Wprawdzie dotąd wydawało mi się, że  obecność ręcznego i kielichowego blendera zupełnie zaspokaja moje kuchenne potrzeby, ale skoro  jedni zbierają znaczki, to ja mogę sobie kolekcjonować  kulinarne gadżety:) Ten jest wyjątkowo praktyczny. Szczególnie teraz, gdy targowe skrzynki uginają się pod naporem owoców i warzyw chętnych do przerabiania na koktajl. Blender   z mocą 300 W dobrze sobie z nimi radzi, nie trzeba nawet kroić składników na małe kawałki, wystarczy niedbale wrzucić do pojemnika. Pojemnik z gotowym koktajlem zamienia się w podręczny kubek. Bez przelewania i podwójnego mycia, co jest pomysłowym rozwiązaniem. Zdejmujemy zakrętkę z ostrzami, zakładamy pokrywkę z dziubkiem i już. Napój się nie wylewa, a butelka bez szwanku radzi sobie po niefortunnym upadku na kuchenne kafle.  Idea mix&go dla mnie jest idealna, bo wymaga tak niewiele, że w zasadzie  bez przerwy z blendera korzystam. Sprzęt, co ważne w mojej niedużej kuchni, zajmuje mało przestrzeni. Stoi   więc na blacie i zupełnie nie przeszkadza, a skoro  mam go pod ręką, to ciągle coś do niego wrzucam. Obsługa też nie wymaga wysiłku, do pojemnika    zakłada się przykrywkę z ostrzem, umieszcza całość w korpusie i przekręca w stronę zaznaczoną strzałkami. Wystarczy niecała minuta, by cieszyć się ulubionym napojem. Koktajl pina colada Tutaj proponuję Wam moje ostatnie odkrycie - koktajl pina colada, przypominający letni drink, tylko w wersji bez alkoholu. Napój jest tak sycący, że spokojnie może zastąpić drugie śniadanie lub lekką  kolację. Oba smaki czuć wyraźnie, ja podkręciłam je jeszcze kolendrą i limonką, żeby było już bardzo wakacyjnie. Gęstość zależy od Waszych potrzeb, blender mix&go się do nich dostosowuje. Jeśli ma być rzadszy napój, ostrza muszą pracować nieco dłużej. Koktajl Pina colada

Od jakiegoś czasu chodziły za mną pampuchy. Przepis na wegańskie pampuchy znalazłam, na blogu Bei, więc miałam pewność, że musza się udać :) Oczywiście nie myliłam się, pampuchy z tego przepisu robi się szybko i wychodza puchate i pyszne. Brak jajka jest tu niezauważalny :) Wegańskie pampuchy, parowańce, kluski na parze Najlepsze w najprostszej wersji - ze zmiksowanymi truskawkami z ekstraktem z wanilii Wegańskie pampuchy, parowańce, kluski na parze

Gotowanie na parze - parowar Russell Hobbs

Gotowanie na parze nigdy nie było dla mnie tak łatwe, jak teraz. Do tej pory nie miała parowaru, więc radziłam sobie domowymi sposobami. Nie ukrywam, że były one nieco zawodne, co zniechęcało mnie do częstego stosowania. A szkoda, bo potrawy gotowane na parze są bardzo zdrowe, zawarte w nich minerały nie wypłukują się, tylko zostają wewnątrz. Tym bardziej ucieszyłam się, gdy otrzymałam parowar Russel Hobbs. Gotowanie w nim jest bardzo proste i szybkie. Dlatego teraz używam go bardzo często. Ma tę zaletę, iż można gotować w nim wiele rzeczy równocześnie. Parowar składa się z trzech tacek (nie trzeba używać wszystkich naraz) oraz pojemnika do gotowania ryżu). Gotowanie na parze - parowar Russell Hobbs Tacki są różnych wielkości, dzięki czemu można włożyć jedną w drugą, co powoduje, że parowar nie zajmuje aż tak dużo miejsca w szafce :) Gotowanie na parze - parowar Russell Hobbs

Zieloną kawę odkryłam całkiem niedawno. Początek tej znajomości był dość cierpki, bo smak, no cóż, od tradycyjnej palonej kawy  ma daleki. Bliżej jej zdecydowanie do zielonej herbaty. Jak ktoś tę lubi, to i do  surowej wersji  kawy szybciej się przekona. Mi   już się udało, jej filiżanka budzi mnie codziennie. Na początku dosładzałam miodem, teraz pijam gorzką, ale za to wzbogacam szczyptą słodkich przypraw. Na zimno z mlekiem sojowym spróbowałam w czasie upałów i wyszło fajnie. Tak bardzo, że Wam polecam. zielona kawa Wszystkie składniki wymieszałam i wrzuciłam do blendera kielichowego Russell Hobbs. On też jest ze mną od niedawna, dostałam go przy współpracy z konkursem organizowanym przez producenta tego sprzętu. 1-Blender kielichowy Illumina

To mój hit na tegoroczne lato. Bezapelacyjnie wygrywa z tradycyjnym chłodnikiem. Ten z pieczonej botwinki poznałam na warsztatach kulinarnych Russell Hobbs. I zakochałam się w nim bez pamięci. Zanim ta miłość  tąpnęła mną tak, jak na komediach romantycznych, racjonalnie jednak zdążyłam zanotować przepis. Temperatura uczuć nie gasła, więc  następnego dnia chłodnik stał już w mojej lodówce. Sama nie wiem, co w nim zasługuje na większe uznanie - smak czy kolor. chłodnik z pieczonej botwiny Kolor ma wyostrzonej fuksji - i to bez barwników. Smak zmierza w kierunku słodyczy. Konsystencja kremowa i  lekka. W połączeniu z nabytym chłodem kulinarne cudo po prostu. Proste jest też w przygotowaniu. Botwinkę pieczemy, rozdrabniamy z jogurtem i przyprawami. Przyda się do tego porządny sprzęt. chłodnik z pieczonej botwinki