Pączki hiszpańskie (gniazda, pączki wiedeńskie)

Pączki hiszpańskie zawsze uważałam za najlepsze pączki. Delikatne, lekkie jak puch z charakterystyczną dziurką. To dobra alternatywa dla wszystkich na diecie bez drożdży. Również dobra opcja dla osób, które są na diecie bez cukru, bowiem do ciasta się go nie dodaje. Wierzch można oprószyć ksylitolem zmielonym na puder a dla osób bez wyrzeczeń najlepszy będzie klasyczny lukier :) Pączki hiszpańskie (gniazda, pączki wiedeńskie) Pączki hiszpańskie robione są na bazie ciasta parzonego nie wymagają czasu na rośnięcie, dzięki czemu robi się je stosunkowo szybko. W ich   przypadku nie mam też obaw, czy dobrze się usmażą w środku, bowiem ich smażenie trwa dosyć krótko i smażą się równomiernie. To niezawodny przepis na pączki - wyjdzie każdemu :) Idealne na karnawał i przede wszystkim na tłusty czwartek Pączki hiszpańskie (gniazda, pączki wiedeńskie)

Klasyka. Pączki z konfiturą i lukrem. Puszyste, rumiane, słodkością przeszywające na wskroś. Debiutowałam z nimi w zeszłym roku, zaraz po porodzie, niesiona adrenaliną chyba. Bo jakże inaczej chciałoby mi się wstawać o świcie, wyrabiać to ciasto drożdżowe, pod ściereczką skrywać i patrzeć ciekawie, jak rośnie znienacka. Pączki bowiem wymagają i czasu cierpliwości. Wyrozumiałości zresztą też, bo najlepsze są te najświeższe. Warto się zaangażować - domowe pączki  nie mają sobie równych:)Bez wątpienia! pączki Przepisów na klasyczne pączki idealne wiele. Moje są niewielkie, bo tak lubię. Ale czy trzeba je smażyć na smalcu, dodać ziemniaki, sporo spirytusu - na odwagę czy do ciasta?:), jeśli konfitura, to tylko różana, nadziewamy przed lub po smażeniu i tak dalej...Nie będę się spierać, polecam z pełną odpowiedzialnością sprawdzoną dobrą recepturę. Jeśli ją wykorzystacie, dajcie znać, jak Wam się te pączki udały! Jeśli nie pączki klasyczne  - to może faworki albo amerykańskie doughnuts czy angielskie z serem? Mamy też błyskawiczne oponki i eklery. Wszystkie przepisy znajdziecie tutaj. pączki

Styczeń to jeden z przyjemniejszych miesięcy. Nawet bez śniegu, taki bardziej jesienny niż zimowy. Serwuje nowe rozdanie, uczciwie dla wszystkich. Daje pretekst do zabawy karnawałowym szaleństwem. Wypełniony obficie mija niepostrzeżenie, za rogiem robiąc miejsce wiośnie:) Ale to już zupełnie inna historia. Najpierw ta imprezowa, na której by sił nie brakło na tańce do świtu trzeba energii. Znajdziecie ją w tych niepozornych kulkach. kuleczki serowe Kozi ser, wymieszany z jogurtem i obtoczony w tym, co lubcie smakuje i wygląda dobrze. Gości zaskoczyć możecie brakiem soli. To kolejny przepis wpisujący się w akcję Cisowianki - Gotujmy zdrowo - mniej soli. W kulkach jej nie trzeba, bo słone zadanie spełnia ser. Intensywności przystawce dodają zioła czy pieprz. Zakłócanie tej harmonii byłoby szaleństwem. A je lepiej zostawić na parkiecie:) Sól zresztą też warto ograniczyć, taki detoks przynosi same korzyści. Lepsze samopoczucie, brak obrzęków. Spróbujcie w styczniu, na karnawał się przyda:) kulki serowe

Ach, co to jest za tatar. Wyborny. Delikatny. Z czarująco zamarynowanym w cytrynowym soku łososiem. Godny polecenia tym zwłaszcza, którym surowa ryba niestraszna, więc na wieść o niej nie dostają palpitacji serca. Moje serce dla tatara bije w stałym rytmie;chcę więcej i więcej. Może to zasługa wspomnień i zimowej tęsknoty za pochłanianym w upalnej Gwatemalii  ceviche,które jakby z tatarem związane było rodzinnymi koligacjami. Ta sama nonszalancja smaku, to samo zaskoczenie, że kąpiel w cytrynie pozbawia ryby jej surowej konsystencji.  Magia jakaś:)  Åosoś, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienia się w wykwintną przekąskę, taką, co bez wstydu można postawić na sylwestrowym stole. Koniecznie jednak trzeba tatara zanurzyć w soku z cytryny już dziś, bo nawet te czary marynaty potrzebują czasu. tatar z łososia Tatar z łososia nie wymaga użycia soli. W tym braku żadnej magii już nie ma,  a  rozsądek jedynie. Składniki to cała gromada silnych osobowości i sól zwyczajnie do tego towarzystwa nie pasuje. Wystarczą kapary i ogórek kiszony, ze swoimi dość wyrazistymi charakterami. Przepis polecamy więc w akcji Cisowianki, którą mocno w tym mijającym roku wspierałyśmy na blogu - Gotujmy zdrowo - mniej soli.  Kto nam towarzyszył i próbował, ten wie, że sól w wielu kuchennych zmaganiach nie jest potrzebna. Ta dodatkowa, sypana do potraw łyżkami, dla wzbogacenia dania. Można ją odważnie zastępować świeżymi ziołami, kaparami, anchois,marynowanymi grzybami. Warto też spoglądać na skład dodatków, których używamy, sól bywa w nich często i nie ma powodu, by potrawy jeszcze nią wzmacniać. Polecam Wam takie noworoczne postanowienie - zdecydowanie mniej soli w 2015 roku w kuchni. Organizm odwdzięczy się zdrowiem i energią! Spróbujcie:) tatar z łososia Przyznam uczciwie, że inspiracją do zrobienia tego tatara było dla mnie dzieło znakomitego szefa kuchni Marka Flisinskiego. Chłopak z niebywałym talentem rozwija swe pomysły w restauracji Water&Wine, gdzie żywi pracowników Cisowianki i ich gości. Ekipa ma szczęście! Na naszym przedświątecznym spotkaniu w pobliżu Nałęczowa zachwyciłam się  serwowanymi smakami. Był świąteczny stół w zaskakującej odsłonie! Na swój zabrałam kutię z kaszy jaglanej i właśnie opisywanego tatara, nad którym się teraz we wspomnieniach rzewnych rozpływam:) Ponieważ jednak nie trafiłam na dobrą wędzoną rybę -szef kuchni wykorzystał węgorza, zrobiłam go ze sprawdzonego  surowego łososia.

Gravlax

Jak czytam nową książkę kulinarną to zawsze wpada mi w oczy przepis, który muszę już wypróbować. W przypadku ksiązki "Kulinarne wyprawy Jamiego" Jamiego Olivera tak było z gravlaxem z łososia. Wiedziałam, że marynowany surowy łosoś to coś, co mi zasmakuje. Nie myliłam się - jest tak pyszny, że na stałe wchodzi do mojego repertuaru. Zdecydowanie bardziej mi smakuje niż łosoś wędzony. Gravlax

Śledzie z radością witamy na naszych stołach w takich dniach, jak dziś. Gdy religia czy tradycja nakazują pościć i szukać bezmięsnych dań. Śledź w śmietanie, pod chmurką albo zupełnie inaczej nazwany jest moim ulubionym. Nauczyłam się go robić całkiem niedawno. Na specjalne zamówienie według sprawdzonego rodzinnego przepisu. Najlepiej smakuje w towarzystwie ziemniaków ugotowanych w mundurkach.

Kiedyś wierzono, że śledź ma magiczną siłę i traktowano  niczym amulet, w średniowieczu uznano go za symbol postu i po jego zakończeniu wieszano na drzwiach. To była zemsta na bogu ducha winnym śledziu za to, że przez cały Adwent trzeba go było konsumować. Niedawno odkryto, że zwiększa poziom serotoniny, więc działa przeciwdepresyjnie. Największym walorem niepozornego śledzia jest niezliczona ilość sosów, w których go można marynować. Ja zaczynam od najzwyklejszego - śledzia w oliwie.