Najpyszniejsze naleśniki są w Paryżu. W każdej uliczce można natknąć się na niewielkie stoiska z ogromnym wyborem crepsów. Mają konsytencję przezroczystego arkusza papieru. Są delikatne i uzupełnione rozmaitymi dodatkami. Najbardziej widowiskowo wyglądają te płonące, polane wcześniej odrobiną pomarańczowego likieru. Moja śniadaniowa wersja jest zdecydowanie spokojniejsza. Dzięki granatom i cytrynie bardzo orzeźwiająca i energicznie nastawiająca do czekającego nas dnia.








