Moim ulubionym dodatkiem do łososia jest cytryna. Obtaczanie tej ryby w panierce albo maczanie w kremowych sosach  traktuję jako zamach na jej delikatność. Łososia więc jedynie solę, oprószam pieprzem, nacieram sokiem z cytryny i wkładam do piekarnika z opcją grill. Za namową Jamiego Oliviera dodałam do ryby chrupkie warzywa i dodatkowo przypiekłam jej skórkę. Efekt tak mi się przypadał do gustu, że w najbliższym czasie łosoś w tej wersji będzie pojawiał się na moim stole.  

filetowanie makreli

Makrela kojarzy mi się z wędzoną rybą, bowiem z dzieciństwa pamiętam ją w takiej właśnie postaci (podobnie jak szprotki). Ubolewam, że mając stały dostęp do morza nadal jest niewiele gatunków ryb w naszych sklepach, a jeszcze mniej naszych rodzimych. Od jakiegoś czasu można jednak już trafić na świeżą makrelę (która prawdopodobnie przypływa do nas z Norwegii), bogatą w wartości odżywcze. Makrelę bardzo łatwo wyfiletować samodzielnie i przygotować w dowolny sposób. Tym razem w wersji smażonej, podanej na duszonym groszku z krewetkami, polanej masłem krewetkowym z dodatkiem purée z marchewki i pomarańczy oraz z selera i jabłka. To kolejny przepis z warsztatów kulinarnych z Piotrem Kucharskim. Smażona makrela z masłem krewetkowym

Śledzie z radością witamy na naszych stołach w takich dniach, jak dziś. Gdy religia czy tradycja nakazują pościć i szukać bezmięsnych dań. Śledź w śmietanie, pod chmurką albo zupełnie inaczej nazwany jest moim ulubionym. Nauczyłam się go robić całkiem niedawno. Na specjalne zamówienie według sprawdzonego rodzinnego przepisu. Najlepiej smakuje w towarzystwie ziemniaków ugotowanych w mundurkach.

Kiedyś wierzono, że śledź ma magiczną siłę i traktowano  niczym amulet, w średniowieczu uznano go za symbol postu i po jego zakończeniu wieszano na drzwiach. To była zemsta na bogu ducha winnym śledziu za to, że przez cały Adwent trzeba go było konsumować. Niedawno odkryto, że zwiększa poziom serotoniny, więc działa przeciwdepresyjnie. Największym walorem niepozornego śledzia jest niezliczona ilość sosów, w których go można marynować. Ja zaczynam od najzwyklejszego - śledzia w oliwie.

łosoś cytrynowy

Jeśli można uzależnić się od cytryny, a w zasadzie od jej skórki, to zdecydowanie jestem uzależniona. W lodówce mam zatem składzik otarkowanych cytryn. Skórkę dodaję do ciast, omletów, a tym razem także do łososia. Łosoś marynowany przez kilka godzin w cytrynie jest bardzo aromatyczny, delikatny w smaku - taki, jakiego lubię najbardziej. łosoś cytrynowy

Po świątecznych i noworocznych kulinarnych szaleństwach zdecydowałam się  na chwilę wytchnienia na talerzu. Delikatnie maślana ryba nie potrzebuje ciężkiego wsparcia panierki czy oleju, bo wtedy traci swe walory. Wyciśnięta na nią cytryna i kolorowy pieprz są wystarczającymi dodatkami. Ryba wstawiona do piekarnika nie przesiąka niepotrzebnym tłuszczem, a po wyjęciu jest ciągle soczysta i aromatyczna.

Całkiem niedawno odkryliśmy sklep z hiszpańskimi produktami. Właściciele sprowadzają wszystko z Kraju Basków i sprzedają w Warszawie w całkiem przyzwoitych cenach. Po takich zakupach można do swojej kuchni przenieść najpiękniejsze barcelońskie czy madryckie smaki. Tym razem wybór padł na kalmary, kupowane w całości, świeże, wystarczy ostrym nożem pociąć i usmażyć w głębokim oleju. Bez wątpienia sprawdzą się w sylwestrowym menu. Do panierki wykorzystałam inspirację Nigelli Lawson.

Zbliżający się Sylwester jest doskonałą okazją do przygotowania wyjątkowego menu, czasem, w którym można spróbować tego, czego na tradycyjne obiady nie mamy odwagi podawać. Wszystkich sceptycznych zachęcam więc do zaryzykowania  i poznania smaku ślimaków, które już bez problemu można kupić w naszych sklepach. Kilogram faszerowanych skorupek kosztuje około 50 złotych, są wypełnione masłem ziołowym z dodatkiem czosnku.  

Fantastyczna przystawka, delikatna i przyjemnie skropiona oliwą. Czuć zapach kolendry i aksamit łososia. Nie wymaga wiele pracy,  a  roladki można przygotować wcześniej, wstawić do lodówki i upiec chwilę przed podaniem.  Ten zestaw nie jest specjalnie odkrywczy, a  skomponowałam go, gdy miałam za mały do upieczenia i podzielenia na dwie osoby kawałek łososia. Okazał się wystarczającym do wyłożenia nim cukini. Tak mi się spodobało, że chętnie wracam do takiego wariantu.