Przepis pochodzi z fantastyczne książki Italia do zjedzenia Bartka Kieżuna. To taka książka, gdzie po chwili wertowania ma się nieodparta pokusę pospacerowania do kuchni i przygotowania czegoś do jedzenia. Ale tym razem nie o książce, choć obiecuję, że recenzja też będzie (na razie musi Wam wystarczyć moje zapewnienie, że jest to jedna z lepszych książek na temat kuchni włoskiej), a o cieście! Torta di Limone nie ma nic wspólnego z klasyczną tartą (a z tartą włoską rzecz jasna!). Jest łatwa i szybka w przygotowaniu, a efekt zdecydowanie wart powtórki. To idealne ciasto do niedzielnej kawy. To ciasto cytrynowe sprawdzi się również dobrze na wielkanocnym stole i będzie dobrym kontrapunktem do słodkich mazurków.

Tarta z lemon curd i bezą

Tarta z lemon curd to zostawienie słodkiej bezy i kwaskowatego kremu.   W moim domu cieszy się większym powodzeniem niż tradycyjne bardzo słodkie mazurki. Robię ją przede wszystkim wówczas, gdy zostają mi żółtka z białej pavlovej. Zwykle zamieniam je w pyszny lemon curd, na bazie którego tworzę kolejne słodkości. W ten sposób nic się nie marnuje, wręcz przeciwnie - z przyjemnością się konsumuje. Jeśli nie macie czasu lub chęci robić samemu lemon curd, możecie użyć gotowy. Tarta z lemon curd i bezą Domowy lemon curd możecie wykorzystać tez do obłędnego semifredo z malinami. lemon curd

Semifreddo lemon curd z malinami

W upalne dni chłodzę się albo lemoniadami albo lekkimi deserami lodowymi. Robię je sama, by móc zastąpić cukier fruktozą lub ksylitolem i bezkarnie jeść, nie obawiając się, że mój organizm źle zareaguje na cukier (jak niestety ma w zwyczaju). Semifreddo nie wymaga użycia maszynki do robienia lodów (którą obiecuję sobie, że kupie w przyszłym roku, choć nie wiem czy kiedykolwiek będę mieć na nią miejsce w zamrażarce), ani żadnych skomplikowanych składników. Jeśli lubicie słodkie desery, to mus malinowy możecie przełożyć dodatkowo bezikami. Semifreddo lemon curd z malinami Po wyciągnięciu z zamrażarki, plastry semifreddo możecie również posypać pokruszonymi bezami.

Ten chłodnik  jest pełen najcieplejszych  wspomnień z dzieciństwa. Jadłam go przez całe lato.  Pewnie dlatego  bez zupy owocowej nie wyobrażam sobie wakacji. Spędzane na wsi obfitowały w zwyczajne atrakcje. Poranne wycieczki do lasu i powroty z koszykiem grzybów albo kanką po brzegi wypełnioną jagodami. Babcia cierpliwie realizowała nasze zamówienia i w jednym garnku gotowała jagodowe pierogi, w drugim zupę, w miseczkach oprószała owoce cukrem pudrem i pozwalała na solidną łyżkę  gęstej śmietany. chłodnik jagodowy Gdy szukam w pamięci tych beztroskich dziecięcych chwil, zawsze towarzyszą mi ulubione smaki. Zabawne, że te, które wyjątkowe były dla mnie wtedy,wciąż są mi bliskie. To nieco przeczy teorii, że wraz z wiekiem zmieniają się nasze kubki smakowe i receptory pragną nowych  bodźców. Ja  zupy jagodowej, dziś  nazywanej dostojniej chłodnikiem, nigdy nie potrafiłabym sobie odmówić. Smakuje mi zawsze, czasem  dodaję jej wyrazu białą czekoladą. Tym razem nie zawahałam się też wzbogacić jej o łyżkę lemon curd. I dobrze, bo to przyjemne połączenie i kwintesencja letnich posiłków. chłodnik jagodowy Ja jadam chłodnik tradycyjnie - jako zupę, ale ze względu na słodycz. nie widzę przeszkód, by serwować go w wersji deserowej. Jest orzeźwiający i niewątpliwie będzie pyszną alternatywą dla ciężkich, kremowych posiłków.

Klasyczny lemon curd

Jagody chyba nigdy mi się nie znudzą ;) jem je same, ze śmietaną lub z orzeźwiającym kremem lemon curd. Lemon curd jest dobrym wypełnieniem tarty, naleśników (solo), składnikiem kremów (np. wymieszany z mascarpone lub ubitą kremówką, czy jak w tym przypadku może stanowić osobny deser. Wystarczy na wierzch dać   jagody, starą skórkę z cytryny i miętę. Jeśli nie jesteście amatorami kwaśnych smaków, jagody posypcie dodatkowo cukrem pudrem. klasyczny lemon curdLemon curd może być przechowywany w lodówce do dwóch tygodni. Jeśli liczycie kalorie, wypróbujcie lemon curd bez masła. Klasyczny lemon curd

Pokochałam ten krem w Londynie. Po powrocie znalazlam go tylko w jednym sklepie. Kupowałam  namiętnie kolejne słoiki, obiecując sobie, że  następnym razem zrobię lemon curd sama.  Lektura angielskich książek kulinarnych  podopowiadała mi, że to żadna filozofia. Tylko przerażał dodatek masła. Wiecie, jak to jest, w gotowym kremie tego nie widać:) A czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal:) Istniała uzasadniona obawa, że  gdybym sama miałabym  łączyć cytryny z masłem, to wraz z rozpuszczającymi się składnikami, znikałaby też miłość do lemon curd:)Ot, taka kobieca logika. lemon curd Przeszukałam dostępne na moich półkach książki  oraz brytyjskie blogi i odkryłam to na co czekałam:) Informację, że bez masła lemon curd też powstaje! Pyszny. Może nieco mniej aksamitny, ale w smaku idealnie cytrynowy, lekko słodki. Rozkosz, mówię Wam:) lemon curd Krem  da się  wyjadać ze słoiczka łyżeczką, co uzależnia. Jest też dobrą bazą do tart, dodatkiem do kremów. W lodówce można go trzymać przez dwa tygodnie po zrobieniu.

Z   Londynu przywiozłam słoik uwielbianego przez Anglików lemon curd. Pyszny cytrynowy krem dodawany jest do wielu deserów, bywa bazą lekkich ciast, popularne jest też wyjadania go łyżeczką ze słoiczka:) Po powrocie moja polska lodówka świeciła pustkami, a z sypiali dobiegła prośba o śniadanie. W głowie miałam strzępy przepisu na placki śniadaniowe, na który zerknęłam w jednej z gazet na lotnisku. Zamiast ricotty, dodałam ocalałe w lodówce  mascarpone, które rozrobiłam z mlekiem i w ciągu kwadransa  na stole pojawiło się  pachnące cytrynową nutą    śniadanie. cytrynowe placuszki