Przyznaję – nie rozumiem niechęci demonstrowanej wobec zup owocowych. Dla mnie takie chłodniki są kwintesencją wakacyjnych obiadów. Zjadam z przyjemnością w każdej postaci, z każdych owoców. Absolutnym letnim numerem jeden jest dla mnie jednak zupa wiśniowa. Zagęszczona waniliowym budyniem, oprószona cynamonem. Zróbcie, spróbujcie, oceńcie. I zakochajcie się na zabój:)
Składniki:
- kilogram wiśni bez pestek
- pół paczki budyniu waniliowego
- 2 laski cynamonu
- sok z cytryny
- 2 łyżki miodu
- 1,5 litra przegotowanej wody
- śmietana 30% do dekoracji
Wiśnie wydrążyć, dodać laski cynamonu i sok z cytryny, całośc podsmażyć w garnku z grubym dnem. Cały czas mieszać, żeby się nie przypaliło. Po 10 minutach wiśnie zalać przegotowaną wodą wymieszaną z miodem. Na małym ogniu doprowadzić do wrzenia. Wyjąć laski cynamonu i zmiksować na gładką masę( można zostawić nieco owoców i wrzucić je do zupy po zmiksowaniu pozostałych- ja cżęsto tak robię) Budyń wymieszać dobrze z połową szklanki zimnej przegotowanej wody. Powoli wlać do zupy. Zagotować. Zostawić do schłodzenia. Śmietanę ubić, do każdej porcji zupy dodać keks z bitej śmietany.
Ja tutaj udekorowałam bezą, co też dobrze się komponuje z wiśnowym aromatem.