W 80 dań dookoła świata! Tylko w Londynie na Brick Lane Market! Londyn jest chyba jedynym miastem, w którym można znaleźć każdy zakątek świata. Do tego raz w tygodniu, w niedzielę, na Trick Lane Market można tego świata    zasmakować. Do tej pory ta dzielnica kojarzyła mi się jedynie z hinduskimi knajpkami. Polecam, bo takiej liczby bardzo dobrych miejsc z indyjskim jedzeniem trudno znaleźć w Europie. W niedzielę zjeżdża się tu cały londyński świat, żeby handlować rodzinnymi przysmakami.

 

Wszystkie zapachy i kolory świata na przestrzeni kilkuset metrów. Ceny zupełnie nie londyńskie od 2 do 5 funtów. Jedyny problem to taki, że porcje są zbyt duże i trudno wszystkiego spróbować. Ale próbować trzeba, zwłaszcza, że targi trwają cały dzień. wejście Wejście jest zupełnie niepozorne, bez bilboardów, ogłoszeń, ulotek, ale i tak ten kto chce bez problemów się dowie o kulinarnej uczcie.

Dominują dania azjatyckie. Jeśli połączymy je z Anglią to nie dziwimy się, że chyba najbardziej popularnym daniem są tu jagnięce curry.

Obok curry z kurczakiem. Równie ostre i równie pyszne.

Ja, jak zwykle zresztą, zakochałam się w krewetkach. Wyjątkowo dobre i do tego – przypominam – zaledwie za 2 funty za porcje. Krewety Dim sum „™ów, czyli chińskich pierożków tu nie próbowałam, ale szalejąc na China Town w Londynie zapewniam, że muszą być pyszne!

Do tego japońskiego stoiska stała najdłuższa kolejna. Okonomiyaki to pieczona na miejscu potrawa ze słonego sera, kapusty, przypraw i specjalnego sosu z Osaki. Wyglądało to naprawdę super. Smakowało jednak średnio, dla mnie było zbyt mdle. Drugi raz po to nie sięgnę.

Sushi, wbrew niesłabnącej popularności u nas, tu akurat nie cieszyło się zbyt wielkim zainteresowaniem. Sushi Sajgonki, jak wszędzie w Londynie, pyszne! Kiedy tak będzie w Polsce?

Mocno reprezentowany jest też na Trick Lane nasz faworyt wśród kontynentów, czyli Ameryka Południowa. Tu można było kupić klasykę! Empanady z kurczakiem, wołowiną, warzywami. Empanadę, czyli mięsny lub warzywny farsz zawinięty w ciasto z mąki pszenicznej i to wszystko zapieczone.

Meksykańska kuchnia, mimo, że spektakularna na tym stoisku to jednak nie zachwyciła. Może dlatego, że trafiłam tu już podczas przeceny, pod koniec dnia. Burito było jednak nie porównywalne z oryginalnym, które próbowałam w Meksyku.

Wołowina była jednak niezła! Wprawdzie nie było to to, co w brazylijskich churascariach, ale jak na Europę i 5 funtów to lepiej być nie mogło.

Kuchnia Etiopska charakteryzowała się tym, że wszystkie dania były wegetariańskie.

Po całym dniu spędzonym na Brick Lane myślałam, że umrę z przejedzenia. Dobrze, że do jedzenia nie proponuję się rodzimych alkoholi bo pewnie miałabym problem z dotarciem do domu. Patrząc na rosnącą wielokulturowość polskich miast, aż trudno zrozumieć dlaczego w Polsce nie ma takich miejsc na których można byłoby spróbować, jeśli nie całego, to chociaż połowy świata! A może są takie miejsca??? Dajcie znak gdzie?

PolecamyTargi
Author: Sylwia

Get Connected