Te  tartaletki powstały dlatego, że miałam w lodówce otwartą puszkę brzoskwiń i żółtka, które zostały po pieczeniu bezy. Sama się nimi nieskromnie zachwyciłam, bo po wyjęciu  foremek z piekarnika zapachniałało latem w mojej kuchni. Esencjonalny krem  delikatnie nasącza kruche ciasto, a brzoskwinie wyrównują poziom słodyczy. Najlepsze są jeszcze ciepłe, popijane gorącą zieloną  herbatą.  

Jeśli brakuje mi pomysłu na szybki obiad, wykorzystuję inspirację z kursu gotowania w Toskanii. Tam szef kuchni pokazał, jak  za pomocą kilku dodatków można nijaki    kawałek drobiu zamienić w  sycący i aromatycznie soczysty  posiłek.  Filet przesiąknięty  pomidorową salsą i ziołami  można przygotować wcześniej, schować w lodówce i  upiec tuż przed podaniem.  

Za  mną podróż do Andaluzji. Wcześniej prosto z hiszpańskiej biblioteki trafiły więc    do mnie programy kulinarne o daniach jednego z najsmaczniejszych europejskich regionów.  Najbardziej urzekła mnie kremowa konsytencja zupy opartej na czosnku i migdałach. Dotychczas takie połączenie stosowałam w dipach. Choć chłodnik najlepiej smakuje latem, w tej wersji jesienią ma   swoje walory. Czosnek jest przecież doskonałym lekarstwem, jego bulwy  działają  silniej niż tetracyklina czy penicylina. Zamiast jeść tabletki, może wystraczy miseczka andaluzyjskiego kremu:)  

Pana cotta, jak prawie wszystko we włoskiej kuchni, może mieć wiele odmian. Nie zmieniają się tylko dwa składniki - śmietana, od której deser zaczerpnął nazwę i żelatyna, która ją scala. Resztę można dobrać wśród tych dodatków, na które ma się ochotę najbardziej. Ja cenię klasykę - mocno waniliową nutę i gorzką czekoladę. W tej wersji polecam.

Lubię takie dania, które można wcześniej przygotować, a po powrocie do domu tylko wstawić do piekarnika i bez niepotrzebnego zniecierpliwienia szykować talerze. Ten soczysty kurczak spełnia te oczekiwania. Skąpany w miodowej marynacie po upieczeniu ma delikatnie  karmelizowaną warstwę. Rozmaryn i czosnek dodają mu pożądanej ostrości. Zaskakująco dobrze smakuje także, gdy już całkowicie wystygnie.  

O tym, że jestem fanką absolutną rukoli już wspominałam. Ponieważ znudziły mi się dodatki w postaci sera czy łososia do niej, szukałam nowych inspiracji. Kompozycja powstała w kuchni, jak to często bywa -  przypadkowo. W lodówce czekała otwarta puszka z brzoskwiniami, które trzeba było zużyć. Przejrzałam przepisy i trafiłam na bardzo przyjemne połączenie ziołowo-owocowe, w którym jednak nie zabrakło sera.

Ostatnio mimowolnie uczestniczę w odkrywaniu hiszpańskich walorów. Ten przepis trafił do naszego domu od Carmen, która pochodzi z Madrytu i jest oburzona, gdy słyszy, że do tortillii gotuje się ziemniaki. Nie rozumie też jak można jeść tak sycącą  mieszankę na śniadanie. Zgodnie z tradycją w Hiszpanii   tortillę podaje się wyłącznie  na obiad albo kolację. Pierwotny, podarowany przepis zawierał tylko ziemniaki i jajko. Carmen dopuszcza ewentualnie dodanie cebuli. Pozostałe składniki znalazły się w tej tortilli na naszą polską odpowiedzialność po to, by ją urozmaicić i wzbogacić wizualne wrażenia. Można je oczywiście pominąć i kurczowo trzymać się oryginału. Tradycyjna tortilla była daniem najuboższych - tanim i   na długo zaspokajającym głód. Dziś jest jedną z atrakcji turystycznego menu.  

To już ostatnie chwile, gdy w kuchni można wykorzystać świeże maliny. Potem nastąpi wymuszona cyklem natury długa przerwa. W mojej lodówce jest wprawdzie  kilkanaście zamrożonych woreczków z tymi owocami, ale niestety do takich deserów się nie nadają. Dlatego jeszcze  przed tym niepożądanym pożegnaniem, proponuję świeże słodkie maliny na kruchym maślanym cieście.

W tym  sezonie kurki  w mojej kuchni pojawiały się rzadko. Choć pałam do nich miłością ogromną, nie mogłam dopasować chęci smakowania   z dostępnością na targu. Najczęściej szukałam ich, gdy akurat były towarem deficytowym. Podobno w tym roku pogoda nie sprzyjała grzybiarzom. W efekcie przyrządziłam  kurki  tylko dwa razy, zatopione we franuskie ciasto i z makaronem.  Były tak pyszne, że ciągle nie tracę nadziei,  iż  niebawem jeszcze  wrócą do mojego menu.    

Ravioli zachwyciły mnie we Włoszech. Tylko tam jadłam je z cieńkiego niczym kartka papieru ciasta. Aksamitna otoczka świenie współgrała z nadzieniem. I w zasadzie w tym połączeniu tkwi cała tajemnica włoskich pierożków. Od kulinarnego gustu zależy z czym zostaną podane. Najpopularniejsze mają szpinak, ricottę albo mielone mięso. W moich dominuje świeża szałwia wymieszana z kremowym  masłem.