1-zdjęcieZ niewidocznych głośników sączy się leniwie serbskie radio. Szef kuchni też jest z Serbii. W karcie za to, niczym w tytułowym kotle,pomieszał uczciwie rozmaite bałkańskie smaki. Jest słony rumuński ser, serbska pasta z mocno grillowanej papryki, pyszny pomidorowy ajvar, który pamiętam z Macedonii. Do Bałkańskiego Kotła trafiam dzięki Tygodniowi Restauracji. Akcję, organizowaną przez Groupon  z przyjemnością promujmy, bo  daje szansę na odkrycie nowych miejsc. Niektóre wpisuję na stałe do swoich ulubionych, są też niestety takie, gdzie więcej nie zajrzę. Samo smakowanie jest ciekawe i wciąż zaskakujące.  Do skrytego w gąszczu  ursynowskich bloków Bałkańskiego Kotła pewnie sama bym nie dotarła. I wiele przy tym straciła:)

Le Bistrot Parisien - francuska restauracja we Wrocławiu

 Le Bistrot Parisien, francuska restauracja w samym sercu miasta. Pamiętam jeszcze sprzed remontu, kilka lat temu, gdy na parapetach leżały książki po francusku i był klimat jak we Francji. Teraz jest podobnie, miejsce zachowało francuski styl. W karcie same pyszności: żabie udka, ślimaki, tarta lotaryńska, stek w sosie roquefort czy sałatka z kozim serem (moja ulubiona). Le Bistrot Parisien - francuska restauracja we Wrocławiu Tym razem odwiedziłam to miejsc w ramach Tygodnia Restauracji. To już trzecia edycja, organizuowana przez Groupon, w kilku miastach w Polsce, dzięki której można zasmakować dania w kilkudzisięciu restauracjach po okazyjnych cenach. Nie wahałam się ani chwili wybierając właśnie Le Bistrot Parisien - dobrze mi znane i lubiane. Poza tym kocham kuchnię francuskę, dobrze mi znaną od dziecka. Le Bistrot Parisien - francuska restauracja we Wrocławiu

Błyskawicznie i do tego bez biletu przenieść się  wprost z ruchliwej warszawskiej ulicy Świętokrzyskiej w zaciszną paryską Saint Jacques? To jest możliwe:) Wystarczy pośpiesznie minąć przedłużającą się budowę metra, tuż za zielonymi parkanami skręcić w lewo  - jeśli podążacie od strony Emilii Plater albo w prawo, gdy docieracie z Jana Pawła II. Potem trzeba jeszcze zignorować otoczenie - niecieszące na pierwszy rzut oka starych pawilonów. Bo w środku jest zupełnie inaczej. Francja elegancja w pełnym wydaniu. Kameralne bistro z obfitą kartą. Tydzień Restauracji Ja trafiam do niego dzięki kolejnej już edycji Tygodnia Restauracji organizowanej przez Groupon. Do niedzieli 18 maja jest jeszcze czas, by zarezerwować ofertę, a potem zjeść obiad w atrakcyjnej, bo najczęściej tańszej o połowę cenie. Do wyboru kilkadziesiąt  restauracji między innymi w Warszawie, Wrocławiu czy Poznaniu. Korzystajcie zatem, bo to pyszna okazja:)

food truck Zabieram Was w majową gorącą przynajmniej kulinarnie  podróż. Trafić niełatwo, bo podany adres Wawelska 5 niewiele mówi. Kluczyć i szukać jednak warto. Sznur ciężkich aut zaparkowanych w dwóch rzędach tuż przy niszczejącym stadionie Skry to atrakcja niebywała. Smakowa mieszanka dostępna za kilka złotych. Do tego gratis trawa i świeże powietrze, czyli najpyszniejsze obiadowe towarzystwo. food truck Karta menu bogata, od tradycyjnych mielonych kotletów i jajek w majonezie po otoczone tempurą krewetki. Jest międzynarodowo, z  obowiązkowymi burgerami, które wciąż w truckach grają rolę główną.  Zawartość za to  rozmaita,    ja wybrałam z Fresh Burgers bułkę z tymiankiem i oliwkami, w środku oprócz solidnego kawałka wołowiny znalazła się gruszka, żurawina, migdały i ser pleśniowy. Połączenie kompletne i sycące.  W burgerze za 20 złotych było obficie, bo aż  200 g siekanego mięsa. Nieco mniejsze i też tańsze zestawy oferował  Boby Burger  - ulubiony mojego męża. On tradycjonalista postawił na zwyczajnego cheeseburgera i docenił nieprzekombinowany skład, odpowiednią - czyli niewyciekającą ilość sosu oraz dodatków. Potem doprawił jeszcze hamburgerem, też od Boby Burger. W zestawie z najbardziej smakującymi mi frytkami za 14 złotych. Frytki dają    grube, lekko okraszone solą. Dobry pomysł na nie wypatrzyłam w innym food trucku - Frytkach Bałkańskich. Skusił mnie folklor i czerwony sos o różnym stopniu ostrości. Każda porcja obsypana była drobno tartym serem bałkańskim, tak pysznym, jak pamiętam z Macedonii. Małe pudełko za 9 złotych kryło sporo frytek, więc generalnie wszystko fajnie, tylko same frytki w tym połączeniu wypadały najsłabiej. Były suche, a szkoda, bo kombinacja naprawdę wyborna. food truck Potem  snułam się z aparatem po tej wąskiej alejce i choć nie planowałam, uległam. Holenderskiej słodyczy  ukrytej pod nazwą  poffertjes  . Maleńkie naleśniki, zaskoczyły puszystością i lekkością. W wersji soft nie były słodkie, ale to z premedytacją. Okazało się, że najlepiej polać je obficie karmelem wydobywanym z  delikatnością z wielkiego garnka, za co ogromny plus składany na holenderskie mieszającego go z cierpliwością dłonie. Karmel domowej roboty, żadne tam tubki czy puszki nie wchodziły w grę. Ciepły, klejący, no cud miód po prostu, jak lubię:) Dla odkrywców nowych smaków - stroopwafli, kruche ciastko  o korzennej nucie przełożone oczywiście karmelem. food truck food truck Problem był jedynie z napojami, food trucki miały zakaz ich sprzedaży, bo zarobić chciał lokal obok:( Taka była z nim umowa, ale w praktyce słabo to wypadło, bo po szklankę wody dreptać trzeba było poza samochodową alejkę, odstać   swoje znowu w kolejce i zapłacić z odpowiednio wysoką marżą. Irytowali się więc klienci, sprzedawcy tłumaczyli,  a nerwy jedzeniu przecież nie służą i niepotrzebne są wcale. food truck food truck food truck Po  deserze i długim wylegiwaniu się na trawie  rozpoczęło się podejście drugie. Do kiełbasek. W  Wurst kiosku    dają najlepsze. Klasyczny Brat Wurst, z bułką za 10 złotych nie rozczarował, natomiast  droższy o złotówkę    Curry Wurst    był oryginalny i cieszył mnie swą słodkością. Ciekawie wyglądały też  hot dogi w wersji japońskiej z Japandog, ale rozsądek mówił mi już wtedy wyraźne stop:) Nic jednak straconego myślę, bo te Food trucki na Polu Mokotowskim będą do niedzieli:)

  • Beef'N'Roll
  • Bobby Burger
  • Burning Hands & Plates - food truck
  • Chyży Wół
  • Fitmealtruck
  • Fit me
  • Fresh Burgers
  • Frytki bałkańskie
  • Jakie taco
  • Japandog
  • PASTA Mobile
  • Plan5letni
  • SOUL FOOD BUS
  • Waffiezz
  • Wheel Meal
Start wypada w południe, kto może, niech zagląda tam, bo przyjemność i radość z takiego obiadu  wyśmienita. Trzeba tylko pamiętać, by zabrać swój koc albo wygodny leżak:) food truck Moda na tę formę serwowania jedzenia dotarła do nas ze Stanów, gdzie wciąż food trucki są szalenie popularne. Samochody stają w okolicy korporacyjnych biurowców i karmią rekiny biznesu, spełnionych i nie artystów, przypadkowych przechodniów. U nas prym w tej sprawie wciąż wiedzie Warszawa, niektóre miasta nieśmiało jedynie próbują. W moim ukochanym Wrocławiu urzędnicy wytrwale stawiają opór modzie jedzeniu na kółkach. Otwarcie przyznają, że z premedytacją, bo w mieście sporo jest pustych lokali, dla których takie samochody byłyby konkurencją... Na całym świecie są wprawdzie konkurencją zdrową i dla portfeli najemców i  mieszkańców atrakcyjną, ale tego jakoś z okien wrocławskiego  rausza nikt nie chce zauważyć. Å»al mi tego absurdu bardzo, bo food truckowe jedzenie  gwarantuje nie tylko fajny obiad, ale i piknikowy klimat, który mi zawsze poprawia nastrój. Nawet, jak nie ma pogody:)

Babeczki lubię, eksperymenty z nimi jeszcze bardziej. Wykorzystuję więc rozmaite okazje, by wymyślać kolejne kompozycje. Na wielkanocnym stole pojawią się soczysto zielone z kolorowymi jajkami i trawą:) Jajka są z cukru, trawa z kremu na bazie śmietany. Efekt ocenicie sami, ale skoro jada się oczami, to  liczę, że przypadną Wam do gustu. Mi podobają się bardzo:) babeczki wielkanocneZ babeczkami możecie eksperymentować sami, w sklepach jest sporo kolorowych świątecznych posypek, więc pole do popisu duże. Jajka mogą być czekoladowe, z nadzieniem.  Ostatnio w swoim osiedlowym spożywczym widziałam pastelowe motylki, które dotąd kupowałam jedynie w Londynie. Usadzone na kremowej trawie wyglądają bardzo wiosennie:) babeczki wielkanocne

Cieszą mnie te święta. Lubię ich wiosenny powiew, optymizm, który niosą i tę przyjemną zapowiedź budzącej się przyrody. Po nich czekam na wysyp nowalijek, biegi o świcie, śniadanie jedzone na tarasie, niekończące się spacery. To zawsze jest dobry czas... Takiego Wam życzymy na Wielkanoc i po niej. A wcześniej zachęcamy do przygotowania się do świąt z nami. Mamy sporo dobrych przepisów:) Wielkanoc

Nigdy nie zapomnę to nowa   restauracja - otwarta 30 marca we Wrocławiu. Miałam przyjemność być na kolacji w przeddzień oficjalnego otwarcia. Powiem wprost: brakowało takiego miejsca we Wrocławiu, gdyż wciąż jest niewiele podobnych miejsc. Miejsc ze smakiem, pomysłem z przyjaznymi cenami. Restaurację prowadzą dwie młode dziewczyny, które z pasja opowiadają o tym miejscu. Widać, że włożyły w to wiele wysiłku i stworzyły miejsce bliskie im sercu. I chyba nie tylko im, bowiem wszyscy zaproszeni goście byli pod wielkim wrażenie. Więcej zdjęć znajdziecie na naszym facebooku Nigdy nie zapomnę - nowa restauracja we Wrocławiu Ale po kolei :) Restauracja mieści się poza centrum, przy nowym osiedlu. Bez problemu jednak można tam trafić, więc nie powinno być dla Was przeszkodą, aby się tam wybrać. Wieczorem w progu witają nas zapalone lampiony, zachęcając do wejścia. W środku ciepłe wnętrze, idealne na spędzenie czasu ze znajomymi i bliskimi. Nigdy nie zapomnę - nowa restauracja we Wrocławiu

Las Tapas

W ramach Tygodnia Restauracji we Wrocławiu wybrałam się do Las Tapas. Jest to hiszpańska restauracja położona w niezwykle urokliwym miejscu, tuż nad Odrą, z widokiem na Uniwersytety Wrocławski, tuż obok Przystani. To, co rzuciło mi się w oczy zaraz po wejściu to wielka sala z mnóstwem stolik.ów Niestety pustych. W sam raz na firmową imprezę. Na środku znajduje się bardzo długi bar, podobno drugi najdłuższy bar w Europie, z liczącą 20 metrów, poruszającą się taśmą z talerzyki z przekąskami. I przekąski są faktycznie zaletą tego lokalu. Tapasy kosztują po 10zł i wybór jest duży. My skusiliśmy się na kozi ser w szynce, pierścienie kalmara z sosem andaluzyjskim, szaszłyk z krewetką i łososiem, hiszpańskie wędliny i sery. Wszystko jest ładnie podane - musicie uwierzyć mi na słowo, bo zapomniałam wziąć ze sobą aparatu :/ Las Tapas

W Bel 8 jest światowo. Przynajmniej w kwestii desingu. We wnętrzach stworzonych przez uznanego architekta czuć wytworny klimat Mediolanu. Widać go w detalach. Elegancko nakrytych stołach, kwiatowych kompozycjach, wygodnych czarnych fotelach. To miejsce na wyjątkową kolację albo biznesowe spotkanie. Trudno mi sobie wyobrazić tam studenta, który wpada na szybki obiad. Bo w Bel 8 potrzeba czasu. Å»eby chłonąć atmosferę, spokojnie przeczytać menu. Wybrać dania z międzynarodowej bogatej karty. Ja trafiłam  do Bel 8  korzystając z akcji Tydzień Restauracji. Świetna inicjatywa, dzięki której można zjeść kolację w atrakcyjnej cenie. Pojawiają się oferty nawet z 50 procentową zniżką, także  warto poszukać w swoim mieście lokali, które uczestniczą w tej akcji. W całej Polsce jest 70 takich miejsc. Tydzień Restauracji trwa jeszcze do niedzieli, ale kupione grupony można w większości miejsc wykorzystać   również później. Bel8

Jeszcze niedawno w karcie był byczy penis. Otoczony słodką marchewką krojoną w gwiazdki nie  zachwycił mnie wcale. Za bardzo gumowaty, bez wyrazu. Ot, taka fanaberia, o której później można opowiadać zniesmaczonym znajomym. I do tego tak absurdalnie posiekana marchewka. Szef kuchni to dopiero musiał mieć fantazję.  Zdecydowanie lepiej szło  mu z byczymi jądrami. Świetnie doprawione, miękkie i delikatne.   Szalenie popularne wśród gości. Liczyłam więc na nie zakreślając China Garden jako obowiązkowe miejsce do odwiedzenia w czasie akcji Tydzień Restauracji. tydzień restauracji