zapiekana dynia makaronowa

Dynię makaronową kupiłam w sumie przez przypadek. Połowę zużyłam do zupy, jednak do pozostałej szukałam inspiracji. Chciałam wykorzystać "makaronową" cechę tej dyni, stąd zaczerpnęłam pomysł Bei, który w pełni oddaje te walory. To moje największe tegoroczne odkrycie kulinarne. zapiekana dynia makaronowa

Tartę Francuzi kochają tak bardzo, że mają aż 3 sposoby na jej pieczenie. Można najpierw zrobić ciasto, wstawić do piekarnika, potem uzupełnić nadzieniem i zapiekać dalej. Można nie dzielić i piec całość od razu. I wreszcie można upiec samo ciasto, a nadzienie zimne albo gorące na gotowe  wyłożyć i podawać bez dodatkowych wspólnych minut w piekarniku. Bez względu na sposób wykonania, tartę polecam. Ta jest już zapowiedzią nadchodzącej w kuchni  jesieni.  

Sezon kurkowy w pełni zatem kurki często goszczą w moim domu. Zwykle rano jako dodatek do jajecznicy, po południu jako składnik sosu do mięs lub makaronów, na kolację tarta (no może nie wszystko na raz). Połączenie kurek z kozim serem to jak dla mnie duet doskonały. tarta z kurkami i kozim serem

Jadłam niedawno placki z cukinii w barze nieopodal pacy. Były nasiąknięte tłuszczem, przypalone, ale wzbudziły we mnie chęć zrobienia placków, które będą delikatne i miękkie. I takie właśnie mi wyszły :) placki z cukinii  

Kurki najchętniej kupuję w podróży od ludzi stojących przy samym  lesie. Każdego dnia pojawiają się  ze świeżą porcją grzybów. Zawsze daję się namówić na większą porcję niż planowałam. Nigdy nie żałuję, bo sezon trwa tak krótko, że żal go nie wykorzystać - nawet w nadmiarze.  Kurki są fantastycznym dodatkiem do mięs, makaronu czy jajek. Tutaj propozycja połączenia z soczystymi polędwiczkami.

Tę zupę można  uznać za klasyczny niemiecki Eintopf - czyli potrawę jednogarnkową.  Kiedyś   ze względu na niewielki koszt, a dużą objetość nazywana   była daniem dla ubogich. Dziś bywa rarytasem. Gotowały je niemieckie gospodynie  dla swoich mężów i pracowników. W czasie wojny władze zachęcały, by  podawać ją jak najczęściej, a to co uda się zaoszczędzić, oddawać biednym.  Po takim daniu nikt nie odejdzie od stołu głodny. Może być za to zachwycony lekkością i chrupkością młodej kapusty skąpanej w pomidorowym aromacie.

Mamy swoje kopytka, a Włosi równie mączne i sycące, choć  nieco bardziej okrągłe gnocchi. Robi się je błyskawicznie i z niewielu składników. Potem można fantazjować z sosem. We Włoszech - najlepsze bywają najskromniejsze z łyżką dobrej oliwy i odrobiną parmezanu. Ja lubię wersję zdecydowanie cięższą. Kluski obficie skąpane w aksamitnym sosie z innego włoskiego rarytasu - gorgonzoli. Do gnocchi polecam łagodną odmianę tego pysznego sera- dolce latte. Nie jest zbyt ostra i twarda.  Smak wzbogacają i podkreślają świeże zioła. Gdy ostatnio podałam taką kompozycję - usłyszałam - wyśmienite!