
Ten zestaw snuł się za mną od dawna. Jakoś jednak ciągle nie było okazji. Kurki kupowane w tym roku zdecydowanie za rzadko, trafiały do jajecznicy albo makaronu. Przepis na tartę wykreowany w mojej głowie cierpliwe czekał na debiut. W kuchni wszystko ma swój czas i dobrze, bo to zaostrza apetyt. Moje wyobrażenie tego połączenia doskonale sprawdziło się w rzeczywistości. Gdy więc tartę wyjęłam z piekarnika, nie miałam złudzeń, że uda się zostawiać choć kawałek do degustacji w zimnej wersji.