
Miałam trudną do poskromienia ochotę na ciasto czekoladowe. Na przeszkodzie stanął mi brak masła i chęci, by w niedzielny deszczowy poranek przemierzać osiedle w poszukiwaniu otwartego sklepu. W papierowej torebce znalazłam za to sporo orzechów podarowanych jakiś czas temu przez znajomych. Tabliczka czekolady też była. Wystarczyło obrać orzechy, posiekać kostki czekolady i nastawić piekarnik. Gdy ciasto było gotowe, już nawet nie pamiętałam, że marzyłam o zupełnie innym. Orzechowe uwiodło mnie swoim smakiem. I będę do tego uczucia wracać.