Ten schab robiłam kiedyś namiętnie, ostatnio zupełnie zniknął z mojego menu, czego żałuję, bo pamiętam, że potrafił zachwycić. Jest wyjątkowo kruchy i po kilkugodzinnej kąpieli w cytrynowej marynacie niezwykle esencjonalny. Obficie przełożony cieńkimi plastrami czosnku,wyśmienice kontrastuje z kwaśnym sosem. Choć w przepisie, który dostałam od cioci nie było ziół, zaryzykowałam i obsypałam go świeżą kolendrą. To danie ma jeszcze jedną zaletę - przygotowuje je się wcześniej, przed zaserowowaniem trzeba tylko przełożyć naczynie z lodówki do piekarnika.