Wszystkie nagrody świata dla Francuzów za kruche ciasto. Taki  pojawia się w mojej głowie  postulat zawsze, gdy je piekę. Ci, którzy odwiedzają nas często, wiedzą, że mam do tartaletek z białą czekoladą niebywałą słabość:) Nie jestem pewna, czy recepturę tarty i tartaletek opracowano nad Sekwaną, niewątpliwie jednak tam zadbano o  ich karierę. Paryskie cukiernie są dla mnie, jak eleganckie butki, w których wszystko mi pasuje:) W takich miejscach zachwycają detale, jakość,  faktura  i kształt. O niepowtarzalnym smaku nie wspominając. Kruche ciasto z dobrego przepisu wychodzi zawsze, ja od lat jestem wierna wskazówkom Pierre Herme. Znalazłam je w słodkiej serii Larousse i bez obaw, czy ciasto wyjdzie czy nie (udaje się zawsze) -   wykorzystuję w swoich wypiekach. Improwizuję za to z nadzieniami. Tę zimową niedzielę pozbawioną śniegu osłodziłam sobie białą czekoladą. Zarówno do delikatnych kruchych tartaletek, jak i pogody, pasuje wyśmienicie. tartaletki z białą czekoladą Jest jeden sekret dotyczący przygotowania kruchego ciasta. By było miękkie i delikatne nie należy go zbyt długo wyrabiać. W praktyce ta rada sprowadza się do tego, by jedynie połączyć składniki. Gdy dodamy do wymieszanej z masłem mąki jajka z cukrem, cukier wchłonie wodę i nie będzie ona łączyła glutenu ani skrobi. Dzięki temu ciasto nabiera pożądanej kruchości. Brzmi skomplikowanie? Zerknijcie na przepis i przekonajcie się, że nie trzeba być Francuzem albo przynajmniej skończyć rocznego szkolenia cukierniczego w Le Cordon Bleu, by  upiec wyśmietnie tartaletki.

Historie angielskich babeczek są dwie. W jednej  na początku dwudziestego  wieku wymyśliły je znudzone brytyjskie gospodynie, które dość miały dużych  podłużnych i okrągłych placków, więc postanowiły upiec zdecydowanie mniejsze. Jako foremki wykorzystały filiżanki. W drugiej opowieści też filiżanki grają główną rolę, ale jako te, które  służyły  do odmierzania ilości składników. Dostojne Angielki w swoich pastelowych kuchniach mieszały dwie  filiżanki mąki z dwiema cukru, filiżanką masła  i jajek. Z tych proporcji wypiekały maślane babeczki nazywane przez nie cupcakes. Angielskie cupcakes podbiły serca Amerykanów, a potem wróciły do Europy.W Polsce zachywyt nad nimi trwa od  niedawna, tych, którzy jeszcze nie próbowali upiec ich we własnej kuchni, zachęcam. Z tego tradycyjnego przepisu angielskie babeczki  nie mogą się nie udać. klasyczne angielskie babeczki

Miętowe babeczki to propozycja dla tych, którzy lubią wyrafinowane smaki. Nie są jednoznaczne, dla sceptyków dopuszczających  do swoich kubków smakowych jedynie  przesłodzone desery  - trudne do zaakceptowania. Zdecydowanie więcej w nich czekoladowej goryczy i intensywnej mięty. Cukier jest tylko dodatkiem. Im mniej wyczuwalny, tym lepiej. Miętowe babeczki z miętowym kremem i czekoladą to taki klasyk zaskakująco dobrze dobranych duetów. miętowe babeczki

Ostatnio zakochałam się w kolorach. Może to tęsknota za wiosną? Dzięki barwnikom kulinarne życie nabiera charakteru. Wiem, że nie są najzdrowsze, ale niewielka kropla od czasu do czasu dorzucona do kremu, nie powinna zaszkodzić. Doda za to uroku niewątpliwie. Różane babeczki o różowym kolorze są wdzięczne, a nieco przesłodzone tylko dla oczu. Polecam wszystkim spragnionym słońca. różane babeczki  

Ma uzdrawiającą moc. Tak zapewniał mnie starszy Chińczyk z Honkongu, który w Londynie prowadzi wietnamską restaurację. Siedziałam przy stoliku zakatarzona, z bolącym gardłem i szumem w głowie, a On powiedział, że zupa Pho będzie dla mnie najlepszym lekarstwem. Następnego dnia miałam obudzić się zdrowsza. Dostałam ogromny talerz gorącego bulionu z wołowiny. Zatopione były w nim soczyste kawałki mięsa. Obok na talerzu pojawiły się kiełki fasoli, liście bazylii, papryczka chilli, limonka. Do zupy miały trafiać według potrzeb. Bulion był intesywny, perfekcyjnie doprawiony nutą orientalnych przypraw, intensywnego cynamonu, anyżu. Zjadłam, popiłam zieloną jasminową herbatą i ... następnego dnia naprawdę czułam się zdecydowanie lepiej:) 1-DSC_0072  

Uwielbienie do lemon curd nie mija:)Szukam więc kolejnych wypieków, w których można  go umieścić. Pomyślałam o intensywnie cytrynowych babeczkach. Takich na maśle, niezbyt słodkich, koniecznie z kremem. A w kremie - lemon curd. I cieście też, a co:) Przesytu  nie ma, jest za to odpowiedni deser do popołudniowej herbaty. babeczki cytrynowe  

Z   Londynu przywiozłam słoik uwielbianego przez Anglików lemon curd. Pyszny cytrynowy krem dodawany jest do wielu deserów, bywa bazą lekkich ciast, popularne jest też wyjadania go łyżeczką ze słoiczka:) Po powrocie moja polska lodówka świeciła pustkami, a z sypiali dobiegła prośba o śniadanie. W głowie miałam strzępy przepisu na placki śniadaniowe, na który zerknęłam w jednej z gazet na lotnisku. Zamiast ricotty, dodałam ocalałe w lodówce  mascarpone, które rozrobiłam z mlekiem i w ciągu kwadransa  na stole pojawiło się  pachnące cytrynową nutą    śniadanie. cytrynowe placuszki

Spacery po londyńskich ulicach są dla mnie niekończącym się źródłem inspiracji. Uwielbiam to miasto za wielokulturowy koktajl smaków, za aromaty z najodleglejszych miejsc na świecie skupionych w tej jednej stolicy. Wystarczy przejść do innej dzielnicy,by całkowicie zmienić oferowane w miejscowych lokalach menu. W czasie tego pobytu najbliżej mi do kuchni hinduskiej. Barwna ulica wypełniona różowym i niebieskim sari jest tuż za rogiem. Z niej wydobywa się mieszanka aromatów, najostrzejszych orientalnych przypraw. Tu też piję z tą samą przyjemnością każdego dnia, rozgrzewającą herbatę - masalatea. Na londyńskim Ilfordzie jest dla mnie atrakcją, po powrocie do domu, będzie idealnym antidodum na wciąż jeszcze zimne popołudnia.

masala tea

Pierwsze dni nowego roku spędzam w sercu brytyjskiego królewstwa- Londynie. To idealne miejsce na niezobowiązująca podróż kulinarną do kuchni najbardziej egzotycznego dla nas - Europejczyków świata. Po wietnamskiej zupie Pho, która zgodnie z obietnicą kucharza wyeliminowała ze mnie przeziębienie, hinduskim dosom i chińskim dipsomom zdecydowałam się zrobić ukłon w stronę brytyjskiej tradycji. Świat drwi z angielskiego przywiązania do historycznie robotniczego dziś najpopularniejszego śniadania zupełnie niesłusznie. Pozbawione niektórych dodatków smakuje przyjemnie,chrupiąca grzanka maczana w delikatnie ściętym żółtku, zarumieniony pomidor i odrobina czerwonej fasoli naprawdę mogą być całkiem smacznym pomysłem na śniadanie. Angielskie sniadanie

Ta zupa była na naszym bożonarodzeniowym stole zawsze. Okraszona opowieściami babci, która szukała jej smaku w dziecięcej pamięci budziła zdziwienie gości. Kompot z suszu brzmiał znajomo, ale zupa? Niektórym uparcie trudno było taki duet zaakceptować. Ja bez niej nie wyobrażam sobie grudniowych świąt. Przez lata przyglądałam się, jak powstaje, teraz od siebie dodaję nutę cynamonu, wzmacniam ziarnami wanilii i odrobiną kardamonu. Usunęłam z niej  za to słodką śmietanę. Zupa jest bardzo bożonarodzeniowa, pachnie korzennymi przyprawami i najcieplejszym, bo wielopokoleniowym, rodzinnym wspomnieniem.