Rubinowy odcień jesieni ma ten krem. Soczysty i intensywny. Smak też pasujący do kalendarza.  Ujmujący słodyczą gruszki i śliwki, rozgrzewający z solidnym wsparciem tymianku. Gęsty i sycący porządnie na długie godziny. Można zabrać do pracy albo zjeść na kolację. krem z burkaów Buraki w pieczonej wersji są dla mnie naj...Najlepsze, najsłodsze, kremowe najbardziej i ulubione najmocniej. Latem robiłam z nich chłodnik, teraz stawiam na cieplejszą wersję. krem z burkaów

Antica Trattoria Tritone, Rzym

Pierwszym miejscem, w którym zjadłam w Rzymie była Antica Trattoria Tritone. Restauracja ta położona jest niedaleko fontanny di Trevi (która była w remoncie) i niedaleko Schodów Hiszpańskich. Zastanawiając się, gdzie zjeść w Rzymie, pierwszego dnia zaplanowałam miejsce niedaleko hotelu.   Antica Trattoria była zapełniona, a unoszące się zapachy zachęcały, aby tam pozostać :) Antica Trattoria Tritone, Rzym Antica Trattoria Tritone, Rzym

Mini caprese - pomysł na przekąski na imprezę

Caprese cieszy oko bez względu na wszystko, kontrast czerwieni pomidora, białej mozzarelli i zielonej bazylii zawsze kojarzy się ze słonecznym latem, a smak oliwy przywołuje wspomnienia z pobytu we Włoszech. Tym razem w nowej, miniaturowej odsłonie, idealnej na jeden kęs. Mini caprese - pomysł na przekąski na imprezę To kolejny przepis w ramach akcji Gotujmy zdrowo - mniej soli. Sól jest tu całkowicie zbędna - oliwa i bazylia wystarczająco dobrze ją tu zastępują.   Tym sposobem możecie mieć zarówno wizualnie ładną, jak i zdrową przekąskę :) Więcej naszych przepisów a ramach akcji, znajdziecie tutaj. Mini caprese - pomysł na przekąski na imprezę

Dynia jest niezwykle wdzięczna. Zachęca do kreatywności. Pozwala na ryzyko i rzadko rozczarowuje. Dostosowuje się za to do warunków i oczekiwań bezboleśnie. Dynia dobra jest w kremowej zupie, zapieczona z serem, w aksamitnym risotto i smacznie radzi sobie w deserach. Ideał po prostu w kilkunastu odmianach. Do wykorzystania teraz koniecznie, gdy sezon w pełni i leży leniwie na straganach. Jest w czym wybierać, można kaprysić i w kuchni z dynią zaszaleć. Albo po prostu ją ugotować. W dobrym towarzystwie. krem z dyni Moja dyniowa odsłona pozbawiona jest soli. Akcja Cisowianki Gotujmy zdrowo - mniej soli mobilizuje do takich kompozycji, w których soli nie potrzeba. Tutaj dobrze ją zastępują korzenne przyprawy. Ich siła uderza na tyle solidnie, że dynia ma i smak i aromat i sporo korzyści. Krem jest wyrazisty, bo cynamon, kardamon, anyż i imbir dodają mu charakteru. Chilli wieńczy dzieło i sprawia, że zupa rozgrzewa porządnie, więc na zbliżające się jesienne chłody - wyśmienita. Krem z dyni ma w sobie tyle  dodatków, że soli już mu nie potrzeba, wręcz stawiam tezę, nie do obalenia, że sól by tylko wszystko popsuła. Zbyt dominuje, zakłóca, psuje efekt i wyjątkowość korzennych przypraw. Dynia bez niej ma szansę, by zaprezentować się od tej swojej słodszej strony, wzmocniona imbirem czy anyżem nabiera uroku. Akcja Cisowianki - Gotujmy zdrowo - mniej soli udowadnia, że soli, którą sypiemy często bezwiednie wcale nie potrzebujemy tak dużo. Negatywnych skutków, jakie z solą idą w parze też nie. Po co nam obrzęki, cellulit i problemy z sercem. Lepiej po prostu dopuścić do smaku naturalne przyprawy. Spróbujcie:) krem z dyni

Z kaszą jaglaną lubimy się od dawna. Å»eby uniknąć kryzysu w tym związku, szukam niebanalnej odmiany. Gdy znudził mi się jaglany pudding, zaszalałam całkowicie i z kaszy zrobiłam ciasto. Wstawiałam je do piekarnika   z taką pewną nieśmiałością i obawą, że mam wobec jaglanki zbyt wygórowane wymagania. Tymczasem kasza zmielona na pył w cieście poradziła sobie znakomicie, idealnie zastąpiła mąkę i sprawiła, że ciasto jest zdrowe, lżejsze niż tradycyjne, a przy tym naprawdę dobre. malinowe ciasto z kaszy jaglanejDo ciasta dodałam zmielone migdały i maliny, ale jesienią, gdy tych drugich zabraknie, można eksperymentować ze śliwkami, jabłkami i orzechami. Korzenne przyprawy zamienią je w idealny deser na chłodne wieczory:) malinowe ciasto z kaszy jaglanej

Lublin to kulinarny tygiel, w którym z gracją mieszają się historyczne międzynarodowe wpływy. Miasto jest więc naturalną scenerią dla Europejskiego Festiwalu Smaku.  To w Lublinie wciąż serwują biłgorajskie pirogi, tatarskie czeburieki, ormiańskie szaszłyki  albo żydowskie cebularze. Ta apetyczna mieszkanka od wieków sąsiaduje bez awantur. Różnorodne smaki zamiast konkurować łączą siły i zapraszają mieszkańców i turystów do ekscytującej, bo wielobarwnej kulinarnej podróży. Lublin ma uzasadnione aspiracje by być Prowansją Wschodu. Ja trafiłam tam po raz pierwszy. VI Europejski Festiwal Smaku W Lublinie Moja lubelska podróż rozpoczęła się na scenie. Znalazłam się wśród kilku innych blogerek, które zostały zaproszone do Latania z talerzami.   To akcja miasta i Cisowianki, a do nas należało ugotowanie dla publiczności dań z krajów, do których można polecieć z Lublina. Potrawy miały być bez soli, bo Cisowianka promuje  bliską i naszemu blogowi akcję Gotujmy zdrowo - mniej soli.  Mnie pognało do Turcji. Przygotowywałam sałatkę z białej fasoli i soczewicy, do tego jagnięcina marynowana w korzennych przyprawach.   Na scenie powstawało też risotto z Mediolanu, sałatka grecka i smażone z papryką pierożki, angielski pudding z   chałki. Mocno wspierał nas zdecydowanie bardziej doświadczony szef kuchni - Sebastian Gołębiewski. Sól dla nas nie istniała, za to intensywnie korzystałyśmy ze świeżych ziół, które były z nami na scenie. Pachniało kolendrą, miętą i rozmarynem.Widownia czekała cierpliwie, my bawiłyśmy się przyjemnie i nawet udało się zrobić sporo smacznych porcji, które zniknęły błyskawicznie. I nikt nie zapytał o sól:) VI Europejski Festiwal Smaku W Lublinie

Chcąc mieć rosół tęgi, trzeba liczyć funt mięsa na osobę. Na lżejszy, czyli zwyczajny, dość jest pół funta. (...) Można także włożyć w rosół dróbka od kaczki lub kury, co bardzo podnosi smak rosołu. To rady Lucyny Ćwierczakiewiczowej. Jej książkę 365 obiadów sprzedano w 130 tysiącach egzemplarzy. Była kulinarną celebrytyką, w czasach, gdy słowo to nie istniało.  Dzięki  przepisom trafiła do encyklopedii. Ja  trafiam na Jej słowa i czerpię z nich z zachwytem. Skoro mówi o drobiu w rosole to ufam i daję kaczki sporo. Taki bulion  ma  smak delikatniejszy od wołowego, a bardziej wytrwany niż z kurczaka.  I kolor piękny. Złoty niemalże. Mieni się jesiennie i smakuje wybornie. rosół z kaczki Tymianek i czerwony pieprz są moją wariacją. Zgrały się z kaczką dość dobrze, rosół jest klarowny i aromatyczny. Pachnie ziołami i skutecznie walczy z pierwszym jesiennym przeziębieniem. Bulion można zamrozić i wykorzystać jako bazę do sosu.   Rosół to jedna z najłatwiejszych zup. Gotuje się przecież sam. Trzeba dać mu jedynie czas i nie przeszkadzać w "pyrkaniu". rosół z kaczki

Całkiem niezobowiązujące. Lekkie niczym puch. Ulotne, jak chwila, bo w chwilę powstają i po niej znikają. Dobre do śniadania lub zamiast niego. Nieco jesienne, a jeszcze wakacyjne. Na deszczowe popołudnie albo słoneczne poranki. Zresztą, wcale nie trzeba szukać powodu, by upiec sezamowe ciasteczka. Wystarczy po prostu pójść do kuchni:) sezamowe ciasteczka bez maki Sezamowe ciasteczka można urozmaicić ulubionymi bakaliami. Drobno pokrojone rodzynki będą dobre,  płatki migdałowe, wybierzcie dodatki, na jakie macie ochotę! Smacznego:) sezamowe ciasteczka bez mąki

Makaron z pesto z cukinii i anchois

Makaron z pesto z cukinii i anchois powstał w ramach akcji - Cisowianka gotujmy zdrowo - mniej soli. Mniej nie oznacza, że rezygnujemy z soli całkowicie. Ograniczamy do minimum, gdyż spożywamy jej kilkakrotnie więcej niż powinniśmy. Ten przepis jest bez dodatku soli, wystarczające słone są tu anchois, które są bogatym źródłem żelaza, magnezu i wapnia. Makaron z pesto z cukinii i anchois jest wyrazisty w smaku i bardzo smaczny. Warto wypróbować ten przepis póki są malinówki. Makaron z pesto z cukinii i anchois O samej akcji możecie więcej poczytać u nas tutaj i na oficjalnej stronie akcji Cisowianka - gotujmy zdrowo - mniej soli. Soli spożywamy zdecydowanie za dużo, dlatego lepiej ją zastąpić świeżymi ziołami (w coraz więcej miejscach można kupić świeże pęczki ziół: bazylii, szałwii, rozmarynu czy tymianku lub tak jak ja - hodować na balkonie), oliwą (bardzo dobrze podkręca smak), sokiem z limonki czy z granatu, kaparami, oliwkami, anchois, łososiem. Sól też doskonale eliminuje gotowanie na parze, wówczas nawet ziemniaki są słone, pomimo że nie dodaje się do nich soli. Dlatego warto mieć chwilę refleksji i zadać sobie pytanie: czy na pewno muszę dosalać? Makaron z pesto z cukinii i anchois

Nalewka malinowo-porzeczkowa

W tym roku z robieniem przetworów ograniczyłam się prawie tylko do nalewek. Jest już gotowa nalewka rabarbarowa, malinowo-porzeczkowa i nastawione są dwie kolejne: jeżynowa i malinowa. Owoce na nalewkę z aronii mrożą się w zamrażarce by pozbyć się goryczy. W planie jeszcze pigwówka i nalewka z jarzębiny. Nalewka malinowo-porzeczkowa to jedna z moich ulubionych. Z jednej strony słodka, z drugiej delikatnie kwaśna - połączenie idealne. Nie jest bardzo mocna, dla mnie   jednak wystarczająco :) Nie jest też zbyt słodka, ale właśnie taki jest jej urok. Proszę nie dosypujcie do niej więcej cukru :) Nalewka malinowo-porzeczkowa Nalewka malinowo-porzeczkowa ma piękny kolor, po przefiltrowaniu jest bardzo klarowna. Teraz tylko pozostaje ukryć ją, by dotrwała do zimy :) Jak przefiltrować nalewkę? Próbowałam wielu sposobów: przez gazę, przez tetrę, przez filtr do kawy. Jednak najlepszym sposobem do filtrowania nalewki okazały się chusteczki higieniczne. Takie w kartonowym pudełku pakowane po 100 sztuk. Wykładam taką serwetką sitko, które umieszczam na dzbanku (by później łatwiej było zlać do karafki lub butelki). Gdy zleci porcja, zmieniam chusteczkę. W ten sposób nalewka filtruje się nawet szybko, a mętny osad nie przedostaje się do nalewki. Nalewka malinowo-porzeczkowa