Kolega w pracy zapytał się mnie, czy nie chcę malin z ogródka. Odpowiedź moja mogła być tylko jedna: oczywiście, że chcę! Zamówiłam 6 koszyków. Nie uzgodniliśmy jednak terminu dostawy, zatem przywiózł mi je dzień przed moim wyjazdem na urlop. Nie byłam przygotowana na przetwory :) W szafce znalazłam ostatnie 12 łyżek fruktozy (ze względów zdrowotnych nie mogę jeść cukru), zatem połowę malin przesmażyłam, dzięki czemu mam konfiturę z malin, którą mogę bezkarnie jeść :)
2 koszyki zamroziłam, a jeden zjadłam. Maliny to zdecydowanie moje ulubione owoce, więc cieszę się, że ten smak mogę zachować na zimę :)
Składniki:
- 1,5 kg malin (3 koszyki)
- 12 łyżek fruktozy (lub 15-18 łyżek cukru)
- 2 łyżki wody (lub soku z cytryny)
Sposób przygotowania:
- Maliny przebrać, umyć i osuszyć (muszę się przyznać: ja swoich nie myłam, bo wiem, że są z zaufanego źródła ;) )
- W garnku o grubym dnie (użyłam żeliwnej brytfanki) smażyć maliny z wodą i fruktozą ok. godziny, aż trochę odparują. Najlepiej stale mieszać na niewielkim ogniu.
- Konfiturę z malin przelej do wyparzonych wcześniej słoiczków, zakręć słoiki.
- Słoiki zagotuj, czyli włóż do garnka (na spód garnka daję ściereczkę kuchenną), zalej wodą do ok. 2/3 wysokości słoików i gotuj ok. 20 minut
1 Response
Pingback: Konfitura Malinowa | What Patrick ate