Didaskalia
Pewien adwokat zaprosił swoich klientów na kolację do Kucharzy. Ponieważ miał się chwilę spóźnić, zaproponował gościom, by czekali na niego w restauracji  przy zarezerowanym stoliku. Gdy dotarł na miejsce spotkał swoich znajomych przed budynkiem. Teatralnym szeptem, pełnym oburzenia wyjaśnili mu, że zaistniała pomyłka. Bo chyba nie zamierzał zjeść posiłku w tak nieestetycznym miejscu. Zamierzał z premedytacją, bo U Kucharzy panuje specyficzny klimat. Ale do tego już swoich towarzyszy nie zdołał przekonać. Udali się w inne, mniej zaskakujące miejsce.
Scenografia:
Restauracja mieści się w dawnej kuchni Hotelu Europejskiego. Od czasu jego zamknięcia niewiele się w tym miejscu zmieniło, w wystrój nowi właściciele z premedytacją postanowili nie inwestować. Jedyne dostępne wtedy na rynku białe kafle, dziś już nieco bardziej waniliowe, gdzieniegdzie popękane, wypełniają całe ściany. Dominującym elementem jest metalowa pomalowana olejną mleczną farbą krata, odzielająca kuchnię od sali z drewnianymi stolikami. Stoliki ciasno przylegają do siebie. Gdy zaistnieje taka potrzeba zwiększają swoją obiętość. Toalety wyglądają, jak w pociągu pośpiesznym Polskich Linii Kolejowych. Jest uroczy pan szatniarz i pianista, jakby wyjęty z szanujacej się przedwojennej restauracji.
Prolog
Kucharzy albo siÄ™ pokocha albo nie. Miejsca na letnie emocje nie ma. Najlepiej w czasie pierwszej wizyty niczemu siÄ™ nie dziwić, tylko delikatnie przyglÄ…dać. Panom kelnerom w czerwonych kamizelkach. Uroczym menadżerom, którzy urodzili siÄ™ w Hiszpanii albo Francji, ale majÄ… sentyment do Polski. I najważniejszym bohaterom tego spektaklu – kucharzom. Wystawieni na widok publiczny bez zbÄ™dnych emocji grajÄ… swoje role w tym widowisku dla spragnionej widowni. RedukujÄ… sos, szatkujÄ… marchewkÄ™, doprawiÄ… saÅ‚atkÄ™ z kozim serem. StukajÄ… blaszanymi garnkami, spokojnie spacerujÄ… miÄ™dzy rozgrzanymi blatami w poszukiwaniu odpowiedniej patelni. Na wpatrujÄ…cÄ… siÄ™ w nich i komentujÄ…cÄ… każdy gest publiczność nie zwracajÄ… uwagi. Zanim podadzÄ…, to co wymieszali, przecedzili, pokroili i wybrali specjalnie dla nas, karmiÄ…Â wszystkich soczystym widokiem swoich dokonaÅ„.
Akt I
Przy drewnianym stoliku okrytym papierowym obrusem w kolorze przygaszonej bieli stawia się kelner, po którego wieku widać, że nie jest studentem, który pojawił się w tym miejscu jedynie na moment, by uzupełnić swój stan konta. Proponuje, jego zadniem, najlepsze tego dnia dania ze skromnego menu. Uważa, że befsztyk tatarski skrobany jest tym czego potrzeba każdemu żołądkowi. Lubiącym ekstermalne przeżycia wskazuje móżdżek cielęcy po polsku. Po godzinie 19 można liczyć na kaczkę albo gęś. Kilka rodzajów mięsa i ryb. Proces powstawania tatara jest sztuką, którą rozgrywa się przy naszym stoliku. Można każdy najdrobniejszy gest kucharza śledzić od początku. Kucharz przyprowadza do nas swój niewysoki wózek, na nim układa kolejno małe miski z ogórkami, cebulą, oliwą, solą i pieprzem. W większej ma soczyście zaróżowiony kawał mięsa. Obok lśniący, właśnie naostrzony nóż. Ta inscenizacja może odbyć się  z udziałem widowni. Kucharz, który sieka, przekłada, sieka jeszcze mocniej, naoliwia, sieka znowu, dodaje soli i sieka dalej, opowiada, że najlepiej robić to na drewnianych deskach, ale normy unijne nie pozwalają, więc sieka, tym razem drobno, na plastikowej.
Nóż ma ze sklepu, który prowadzi jego narzeczona, bo dobry nóż jest najważniejszy. Trzema zgrabnymi ruchami kroi ogórka i przekonuje skromnie, że to nic takiego, wystraczy odpowiednio zgiąć palce. Pieprz, sól, w którym momencie cebula połączyła się z mięsem, nie zauważyłam, ale gotowy tatar ma zaskakująco delikantny smak. Dosłownie zsuwa się z widelca, którym nakładam go sobie na kromkę chrupkiej bułki. A ja nie lubię przecież surowego mięsa!
Akt II
Kaczki jest pół. Do niej czerwona kapusta z owocami i ziemniaczane puree. W wyborze dodatków klient nie uczestniczy. SÄ… narzucone przez kucharza. Każdy element osobiÅ›cie podany przez menadżera, tego, który niezłą polszczyznÄ… opowiada, że do Polski z Madrytu przywiodÅ‚a go miÅ‚ość. Królika w Å›mietanie serwuje uroczy kucharz. Obok kÅ‚adzie marchewkÄ™ na maÅ›le. Zamówione przez kolejnÄ… osobÄ™ żeberka chwilowo lÄ…dujÄ… na podÅ‚odze. Kelnerowi wózek, na którym je wiózÅ‚, po prostu zjechaÅ‚ zbyt szybko. Nie ma zamieszania, sÄ… za to trociny wysypane tuż obok stolika. Dla zabicia nieprzyjemnego zapachu. W miÄ™dzyczasie Å›wieża porcja żeberek z burakami pojawia siÄ™ na talerzu. KtoÅ› przepycha siÄ™ tuż za nieco przybrudzonym sosem od żeberek krzesÅ‚em, usiÅ‚ujÄ…c dotrzeć do swojego stolika. Menażdżer, ten z Francji, co lubi delektować siÄ™, a nie jeść, dostawia tam nastÄ™pne nakrycie, choć wydawaÅ‚oby siÄ™, że już wiÄ™cej siÄ™ nie zmieÅ›ci. Jemy. Nic nam nie przeszkadza. Ani dźwiÄ™ki upadajÄ…cych sztućców, ani skwierczÄ…ce w kuchni warzywa, ani mieszajÄ…ce siÄ™ ze sobÄ… smaki. Połączenie aromatu kuchni i melodii z pianina ustawionego gdzieÅ› w kÄ…cie, przypomina najlepsze paryskie restauration. Klimat gwarnej publicznoÅ›ci, dialogów prowadzonych w rozmaitych jÄ™zykach, celebrytów i biznesmenów, którzy, jeÅ›li nie mieli rezerwacji, muszÄ…, jak inni w kolejce, czekać na stolik, mnie urzeka. Ale lojalnie uprzedzam – to nie jest miejsce dla spragnionych dobrego jedzenia i ciszy. SerwujÄ… tylko to pierwsze.
Epilog
 Na scenie pojawia się wózek z deserami. Babeczki z owocami, sernik, creme brulee. Wybieram dwa pierwsze i dla zdrowia zieloną herbatę. Sernik puszysty i nieprzesłodzony. Na delikatnie zarumienionym spodzie. Babeczki kruche, z waniliowym kremem. Tylko rozsądek sprawia, że nie proszę o więcej.
U Kucharzy
ul. Ossolińskich 7, Warszawa
2 komentarze
Olaf says:
Ależ to siÄ™ piÄ™knie czyta:) proszÄ™ o wiÄ™cej takich wpisów! Po powrocie muszÄ™ koniecznie zajrzeć do Kucharzy… przynajmniej na sernik:)
Sylwia says:
Co tam sernik, tatar albo móżdżek, to jest smak!