Zazdroszczę naszym czeskim sąsiadom umiejętności wieczornego biesiadowania, wierności tradycyjnej kuchni popijanej lekkim piwem. Tej narodowej dumy ze smażonego hermelnina z tatarskim sosem. Przesłodzonych likierów, ziołowych nalewek. Lubię nieco przydymiony klimat niewielkich barów z bardzo ograniczonym menu. Od lat nic się w nich nie zmienia. I w tej  stagnacji  skryty jest  cały urok. Dobrze jest wracać tam  i wiedzieć, że w karcie znajdę knedlika   i kofolę. Miniony weekend  zupełnie  niespodziewanie spędziłam w Czechach. W niewielkich miasteczkach tuż za granicą. Na ulicach uśpionych w piątkowy wieczór i w knajpkach tętniących czeskim, zdystansowanym życiem. Zamówilłam to co zwykle. I   przywiozłam nieco tego czeskiego klimatu do domu. Na zapas. Do puszystego knedlika pasuje tylko gulasz. Pamiętam o tym, od czasu, gdy czeski kelner nie chciał mi go podać ze smażonym serem. Uznał, że woli nie zarobić niż sprzeciwić się zasadom narodowej kuchni:)

Składniki:

  •  80 dag mięsa wołowego
  • 2 cebule
  • 3 ząbki czosnku
  • 3 łyżki oliwy
  • łyżka masła
  • 2 łyżki mąki
  • 2 liście laurowe
  • kilka ziarenek ziela angielskiego
  • czerwona cebula dodekoracji
  • sól, pieprz

Mięso opłukać, pokroić w większą kostkę. Oliwę rozgrzać na patelni lub w garnku z grubym dnem, wrzucić mięso i podsmażyć aż się mocno zarumieni. Wyjąć mięso i przełożyć do garnka, zalać litrem zimnej, przegotowanej wody. Na patelni podsmażyć cebulę drobno posiekaną i czosnek. Wrzucic do mięsa. Dodać liść laurowy, ziele angielskie. Gotować na małym ogniu około 2 godzin, do czasu aż mięso będzie kruche i miękkie. Na końcu posolić i popierzyć,  zagęścić mąką wymieszaną wcześniej w 1/3 szklanki wody.   Podawać z czerwoną cebulą posiekaną w piórka.

Ja podawałam gulasz z knedlikiem, ale można go serwować z ziemniakami, kaszą albo pszennym pieczywem.

Dania głównePrzepisy
Author: Sylwia

Get Connected

    1 Response