Na ten krem natknęłam się w jednej z restauracji. Autorką smaku jest pani Agata, anglistka z dyplomem, mistrzyni w kuchni. Zupa była tak intensywnie kalafiorowa, aksamitna i lekka, jak puch. Nieśmiało poprosiłam o przepis, którym jego właścicielka, ku mojemu zaskoczeniu, bez problemu się podzieliła. Potem ja dzieliłam się z innymi opowieściami o kalafiorze w tym wydaniu i samym smakiem. Jego sekretem jest mleko, które świetnie wyciąga kalafiarowy aromat.
Składniki:
- kalafior – może być mrożony
- szklanka mleka
- 3 łyżki masła
- kilka plastrów łososia wędzonego
- 3 łyżki sezamu
- sól, pieprz
Kalafior umyć i podzielić na drobne różyczki, kilka najładniejszych zostawić, pozostałe wrzucić do wody, dodać mleko, masło i gotować do miękkości. Jeszcze gorące zmiksować na gładką, aksamitną masę. Dodać pieprz i sól.
Plastry łososia pociąć na cieńkie plastry i zarumienić na gorącej patelni. Odłożone różczyki kalafiora delikatnie podsmażyć na maśle. Sezam uprażyć na suchej patelni. Krem wlać do miseczek i na wierzch dodać łososia, kalafior oraz posypać sezamem.
1 Response
olaf says:
Zrobiłam, bardzo dobry:) Myślę, że byłby jeszcze lepszy, gdybym dodała prażony sezam. Niestety w osiedlowym sklepie nie było:(