
Najpyszniejsze pesto było z toskańskiego targu. Nakładane drewianą łyżką do plastikowego pudełka. Z kawałkami orzeszków pinii, przepełnione zielenią bazylii, z charakterystycznym smakiem tartego parmezanu. Takie, które chciało się jeść dużymi łyżkami, bez dodatków, ciabaty czy makaronu. Zatęskniłam za tym smakiem. Nieco zignorowałam włoską tradycją i składniki posiekałam, a nie utarłam w moździerzu, dodatkowo wzbogaciłam je rukolą. I tak wyszło pyszne:)
Składniki
- szklanka świeżej bazylii
- pół szklanki rukoli
- pół szklanki orzeszków piniowych
- pół szklanki oliwy
- ząbek czosnku
- 50 g parmezanu
- sól, pieprz do smaku
Bazylię zmiksować z czosnkiem, rukolą i połową oliwy, dodać orzeszki i ser. Zmiksować ponownie. Doprawić i wymieszać z resztą oliwy. Gotowe przełożyć do słoiczków. Gdy na wierzch nalejemy odrobinę oliwy, pesto dłużej zachowa świeżość.
Sos jest idealny do makaronu
6 komentarzy
Brenia says:
Zdecydowanie moje ulubione pesto :)
Fiolunka says:
O i może wreszcie będę mogła wypróbować mój moździerz :)
kasia says:
Pesto o tej porze roku?zadziwiające.
Sylwia says:
Dlaczego zadziwiające?Wystarczy mieć bazylię w doniczce.
Sonia says:
Jak długo mozna je przechowywać ?
Sylwia says:
W lodówce do tygodnia. Trzeba jednak przed jedzeniem za każdym razem ponownie wymieszać, bo na wierzchu będzie zbierała się oliwa.