Pochmurny poranek. Krople deszczu złośliwie snują się po umytej wczoraj szybie. Jesiennie, choć w kalendarzu mija pierwszy tydzień czerwca. A ja, jak w październiku koca potrzebuję, książki i świętego spokoju. I pretekstu, by podnieść się z łóżka. Powolny przegląd planów na dziś pozwala chwilę jeszcze pozostać w pościeli. Na liście sprawy banalne i ta ważna. Obietnica. Ciepłych bułek, które zostawię córeczce na drugie śniadanie. Prosi o nie zawsze w naszej ulubionej piekarni. A ja Ją przekonuję, że najlepsze są w domu. Upieczone specjalnie dla Niej.
Maślane, niekoniecznie słodkie, wypełnione truskawkami. Nierówne, niedbale posypane migdałowymi płatkami. Chciałabym, by ich zapach był rozkosznym wspomnieniem dla moich bliskich. Tak, jak ze mną są zapamiętane smaki, które bez względu na to, co pokazuje kalendarz, mój wiek, miejsce, zawsze wracają z dobrą energią.
Składniki:
- 250 g mąki pszennej
- 50 g zmielonych migdałów
- 25 g drożdży
- 150 ml mleka
- 50 g masła
- 40 g cukru
- 2 żółtka
- 2 szklanki truskawek
- 2 łyżki płatków migdałowych
- łyżka cukru pudru
Z drożdży i mleka oraz łyżeczki cukru zrobić rozczyn – czyli w ciepłym mleku rozpuścić drożdże z cukrem. Gdy rozczyn urośnie, powiększy objętość – po 10-15 minutach, dodać masło, żółtka, cukier i zmiksować lub energicznie wymieszać. Następnie powoli dosypywać mąkę wymieszaną z migdałami. Gdy cała mąka połączy się z masą zagnieść ciasto. Ma być elastyczne i błyszczące. Ciasto przykryć ściereczką i zostawić do wyrośnięcia na co najmniej 1,5 godziny. Po tym czasie ponownie wyrobić ciasto. Potem uformować z niego niewielkie kulki, każdą ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i spłaszczyć. Zostawić do ponownego wyrośnięcia na godzinę. Następnie w każdej z bułek za pomocą dna szklanki zrobić wgłębienie. W nie włożyć pokrojone truskawki. Posypać płatkami migdałowymi. Wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i piec około 20-25 minut.
Ciepłe oprószyć cukrem pudrem.
3 komentarze
stomatolog says:
Bułki idealne na plażę!
norweskiszwedzki says:
O tak! Uwielbiam drożdżówki na plaży – jakoś mi się to z dzieciństwem kojarzy, a takie domowe to już w ogóle cudo
Norbert says:
zgadzam się z komentarzami :)