Symfonia smaków, dla podniebienia wulkan emocji. Poezja po prostu, która zuchwale pozostawia apetyt na więcej. A niby zestaw banalny. Maliny i czekolada. Tylko o temperaturę tu chodzi. Owoce muszą być gorące. Czekolada zimna, zmrożona koniecznie, więc wykorzystajcie ulubione lody. Ostatni szlif to bita najlepiej bez cukru śmietana i liść mięty. Właściwie podałam Wam przepis. Możecie częstować gości na Majówce. Albo rozpieszczać siebie bezwstydnie.
Na maliny w tej wersji natknęłam się w Legnicy. Znad talerza z naleśnikami szpinakowymi obserwowałam, jak serwowano je w wersji, wydawałoby się, nie do przejedzenia. Wielkie puchary wypełnione obfitym nadzieniem. Moje koleżanki jednak spokojnie podołały wyzwaniu:) Już w domu, gdy zrobiłam swoją wersję, przekonałam się dlaczego! Wy też spróbujcie:)
Składniki:
na dwie porcje
- szklanka mrożonych malin ( w sezonie świeżych)
- 2 duże kulki lodów czekoladowych
- 1/3 szklanki śmietany 30 lub 36% do ubicia
- listki mię
Śmietanę ubić.Maliny podgrzać w garnuszku z grubym dnem. Mają być bardzo gorące. Dodać kilka posiekanych listków mięty, wymieszać. Na dno szklanki wyłożyć gorące maliny. Na nie gałkę lodów czekoladowych. Na lody ponownie maliny, wierzch udekorować bitą śmietaną. Podawać zaraz po zrobieniu.
4 komentarze
ewa says:
coś w sam raz dla mnie,,tylkoo,,gdzie ja teraz maliny dostanę :/
Sylwia says:
Mrożone są w wielu sklepach spożywczych – u mnie nawet w niewielkim osiedlowym. Trzeba tylko w zamrażarce poszukać:)
Michał says:
Wygląda to naprawdę pysznie, z truskawkami też byłoby dobre.
Myszka says:
Ekstra! Takie proste a takie pyszne !