Warsztat to nowe miejsce na kulinarnej mapie Wrocławia. Wcześniej w tym miejscu był warsztat należący do właścicielki. Stąd surowe, warsztatowe wnętrze i stoliki z opon zrobione na ogrodzie. Ale po kolei :)
W środku dominuje cegła i drewno. Duet doskonały :) Rury wentylacyjne poprowadzone przez lokal dodają na swój sposób uroku. Mimo to jest „swojsko”, bez zadęcia. Jest tak, że nie chce się stąd wychodzić :) Chyba, że do ogrodu za warsztatem…
Warsztat to miejsce przyjazne pupilom. Właścicielka kocha psy, dlatego bez problemu Wasz czworonożny przyjaciel dostanie miskę wody.
Dzieci nudzić się też nie będą ;) Projektantka wnętrza zadbała, aby pojawiła się kolekcja samochodów, gier planszowych i książeczek. Dorośli czekając na jedzenie (lub delektując się lemoniadą lub kawą z wrocławskiej palarni Czarny Deszcz), mogą jeszcze bardziej pobudzić swój apetyt przeglądając kulinarne książki i magazyny (niepotrzebnie wzięłam do ręki książkę „Sztuka dobrego jedzenia” – muszę teraz ją mieć! ;)) Autorem wnętrz jest Eliza Suder (projekt SHI – pracownia projektowa ).
Przejdźmy do jedzenia :) Szefem kuchni jest Maksymilian Krupa, który szlifował swój kulinarny warsztat w di i dinette, wcześniej w Folksie. W menu widać tego wpływ i bardzo dobrze :) Menu krótkie, sezonowe, bazujące również na warzywach i ziołach z własnej uprawy. Plusem Warsztatu jest to, że jest otwarta kuchnia i można obserwować, jak przygotowywane są posiłki.
Startery są podawane z bułeczkami, w dość sporych (jak na startery) miseczkach. byliśmy w kilka osób i zamówiliśmy wszystkie dostępne startery.
Twarożek, pomimo że tradycyjny (a może właśnie dzięki temu), z koperkiem wyśmienity, rozpływający się w ustach. Podobnie sery kozie, które mogłabym jeść w każdych ilościach :)
Numerem jeden wśród starterów okazała się wątróbka z malinami. Miękka, przepyszna. Obok wątróbki z wiśniówką w Starym Kredensie w Sanoku i obok wątróbki w ciemnym piwie w restauracji Krew i Woda w Gdyni, ta również trafia na podium. Jeśli będziecie w Warsztacie, koniecznie ją spróbujcie.
Kaszanka ze śliwkami świetnie się komponowała. Prosto i smacznie.
Gravlax z łososia ma mocno pomarańczową nutę, super. Dla mnie jednak ciut za słony (tak wiem, że jest marynowany w soli, ale albo był za długo trzymany w soli, albo za słabo wytarty z niej lub po prostu trafiliśmy na pierwsze kawałki łososia, które zwykle są bardziej słone). Pasta z bobu smaczna, bardzo kremowa.
Podsumowując, startery są super, zwłaszcza, jak się jest w gronie znajomych. Wspólne biesiadowanie to chyba to, co lubię najbardziej we wspólnych wypadach. Wszystkie przystawki nam smakowały, zostawiliśmy puste miski. Jedynie bułeczki były przesolone. Zdania w tym względzie były jednak podzielone, dla niektórych były ok, reszta uważała tak jak ja. Mam nadzieję, że następnym razem (bo bezapelacyjnie będzie następny raz!) będzie mniej soli :)
Obecnie w menu są dwie zupy: szczawiowa i chłodnik. Wiadomo, co wybrałam :) Chłodnik był przepyszny, bajecznie podany. I te maliny i jagody – poezja!
Dania główne można zamówić z różnymi dodatkami. Dla mnie to świetne rozwiązanie, nie muszę bowiem kombinować czym zastąpić ziemniaki lub frytki (którym nie mogę jeść), mam wybór. Z drugiej strony, jest to odważna decyzja, gdyż nie każdy dodatek będzie pasować idealnie do dania. Ale chyba o to chodzi, o swobodę wyboru, smakowanie i popełnianie drobnym błędów w wyborze. Klient sam może wszystkiego doświadczyć.
My doświadczyliśmy lazanii z cukinią, podanej z pomidorową salsą. Wyglądała imponująco i smakowała :)
Wybrałam baraninę, nie musiałam się nad tym długo zastanawiać. Baranina była bardzo dobrze doprawiona, pikantna, z marokańską nutą. Do tego sos jogurtowy i mus z pieczonej papryki. Mięso było miękkie, rozpływające się. Jako dodatek zamówiłam melona z rzodkiewką – super połączenie zarówno smakowe, jak i kolorystyczne.
Nieodzowną częścią Warsztatu jest owocowo-warzywny ogród i szklarnia. Taka prawdziwa, przydomowa, która była tam od lat. Dzięki temu w daniach są świeże zioła i warzywa (oczywiście ogród nie zaspakaja w pełni potrzeb lokalu). To bardzo przyjemny dodatek, biorąc pod uwagę fakt, że Warsztat jest niemal w centrum miasta. Szklarnią opiekuje się Ewelina, właścicielka naturalnego gospodarstwa Milejowe Pole.
W Warsztacie będą organizowane koncerty i eventy. Warto obserwować, co się dzieje :)
Warsztat mieści się prawie naprzeciwko centrum handlowego Magnolia:
ul. Niedźwiedzia 5
Wrocław
godziny otwarcia: 12-22
Jakie są ceny w Warsztacie?
Całkiem przyjemne:
- startery: 7zł
- zupy: 9zł
- dodatki do dań głównych: 5-7zł
- danie główne: 17 (np. karkówka, wegan)-27zł (baranina)
- lemoniady – 5zł
edit (15.08): ceny już uległy zmianie. 3 tygodnie po otwarciu ceny wzrosły o ok. 20-30%. Tutaj możecie zobaczyć, jakie teraz są.
edit:
Wróciłam tu ponownie 30.07 i 01.08.2015, by spróbować pozostałych rzeczy z menu :) Na przystawkę ponownie wzięłam wątróbkę i kaszankę i tym razem bułeczki do starterów nie były przesolone. Super! :) Dorsz jest bardzo delikatny, rozpływający się w ustach. Jako dodatek do niego wybrałam pomidory z pietruszkowym pesto i tu nastąpiło rozczarowanie, gdyż dostałam pomidory z pietruszką – pesto tam nie znalazłam :(
Mule, przygotowywane tego dnia na sposób francuski, były doskonałe. Z fasolką szparagową, dzięki której po zjedzeniu muli została do skonsumowania zupa :) Mule podawane bez pieczywa, ale na prośbę dostałam bułeczki (takie, jak do starterów)
Karkówka jest bardzo smaczna, miękka i soczysta. Taka, jaka powinna być :) Do tego pietruszka z sezamem i ostrym sosem – kompozycja bardzo udana. Jedynie zamówione gnocchi były przesolone i to dosyć mocno. Mimo to, obie wizyty uważam za udane :)